wtorek, 12 stycznia 2021

Plaża, ślub i żółwie

Uwielbiamy takie miejsca, gdzie rano wychodząc na balkon widzimy słońce, błękitne niebo, a w perspektywie plażę i morze a do tego na balkon nachylają się pachnące kwiaty plumerii. No to idziemy na śniadanie...



Wczoraj Duży miał urodziny i miała być załatwiona przez Małego specjalna kolacja, ale personel był tak zaaferowany bankietem dla Niemców, że coś poszło nie tak. No więc starali się odzyskać twarz przy okazji śniadania... Specjalny stolik, napis z kolorowego ryżu...



... i jeszcze bardzo dobry torcik... Wyszło bardzo dobrze...




Po śniadaniu idziemy na plażę. Hotel ma basen i trawiastą plażę, ale od piaszczystej nadmorskiej plaży oddziela go solidny płot z wąską bramką i pilnującym jej strażnikiem. Miejscowym na teren hotelu wstęp absolutnie wzbroniony...



Czyściutki piaseczek, cieplutka woda, piaszczyste, łagodnie opadające dno i niezbyt mocne fale... No marzenie...






Żeby obeschnąć, krótki spacer po plaży, gdzie miejscowi szukają klientów na swoje usługi i pamiątki. 


I tu po drodze poznajemy Mike'a. Mike jest kierowcą tuk-tuka i oferuje turystom zwiedzanie okolicy. Wiemy czego chcemy i wiemy ile jesteśmy chętni płacić. Negocjacje z Mike idą dobrze bo potrzebujemy kogoś, kto zabierze nas do najbliższego solidnego klubu nurkowego, jako że zamierzamy zobaczyć co da się dojrzeć pod powierzchnią Oceanu Indyjskiego.
Mike zna klub, dzwoni i umawia nas na spotkanie. Zawiezie nas do mola, tam odbierze nas łódka, a on zaczeka i później odwiezie nas do hotelu - pasuje. Omijamy więc stragan z muszelkami i idziemy do pokoju zabrać potrzebne rzeczy...


Klub nurkowy położony jest na półwyspie. Można tam spokojnie dojechać drogą, ale najszybciej łódką przez zatokę bo nam się nieco spieszy. Chcemy zdążyć na hotelowy ślub. Szybki ogląd klubu, kilka pytań o konkrety i... Podoba nam się. Dogadujemy się, że jutro odbiorą nas z hotelu i zaczniemy nurkować. Robi się coraz przyjemniej...


Gdy wracamy do hotelu przygotowania do ceremonii ślubnej idą pełną parą. Kandyjscy tancerze przyprowadzą do ślubu pannę młodą i pana młodego osobno w procesji. Jest kolorowo i wesoło...



Pan Młody jest gotowy więc tancerze prowadzą go na taras, gdzie odbędzie się ceremonia oficjalna...


Teraz kolej na Pannę Młodą... Jest naprawdę ładnie...


Mały zachwyca się ułożoną z białych orchidei wiązanką Panny Młodej (i nie zawaha się w przyszłości wykorzystać pomysłu miejscowych kwiaciarek)...



A po prywatnej ceremonii jeszcze przejażdżka na słoniu po plaży...




Skoro już jesteśmy na w hotelowym ogrodzie to kilka zdjęć hotelu z tej perspektywy...





Dochodzimy do plaży, a tam czeka na nas Mike. "Co robicie?" - Nic. "Macie jakieś plany?" W zasadzie nie. "A chcecie pojechać zobaczyć ośrodek ratowania żółwi? Za ile. "Dogadamy się." No to dogadaliśmy się. Mike idzie po tuk-tuka i przyjedzie po nas na hotelowy podjazd, a my idziemy po sprzęt... Może być ciekawy wyjazd...
Na wybrzeżu między Bentota a Hikkaduwa jest kilka ośrodków zajmujących się żółwiami morskimi. Każdy z nich pełni rolę wylęgarni i odchowalni i następnie wypuszcza odchowane żółwiki do morza. My jedziemy do Sea Turtle Project. 


Niewielki pawilon, kilka na prędce skleconych szop i parę basenów wśród drzew oraz kawałek plaży. Miejsce do imponujących nie należy, ale trzeba pamiętać, że znajduje się w strefie ciężko doświadczonej przez słynne tsunami z 2004 r i wymagało całkowitej odbudowy. Płacimy za wstęp po jakieś drobne niecałe 10 zł od osoby i dostajemy opiekuna, który pokaże nam ośrodek i jego pensjonariuszy...


Idziemy na plaże, a po drodze dowiadujemy się nieco ogólnych informacji o żółwiach morskich. Generalnie jest siedem gatunków żółwi morskich i specjalnie podaję ich nazwy po polsku i angielsku, aby łatwiej było w przypadku wizyty dojść do tego z jakimi zwierzętami mamy do czynienia. Tak więc żółwie morskie to żółw zielony zwany też jadalnym - green sea turtle, żółw kareta (lub Carettta) - loggerhead sea turtle, żółw oliwkowy Kempa inaczej żółw zatokowy - Kemp's ridley sea turtle, żółw oliwkowy - olive ridley sea turtle, żółw szylkretowy - hawksbill sea turtle, żółw natator inaczej żółw australijski - flatback sea turtle, oraz żółw skórzasty - leatherback sea turtle. Pięć z tych gatunków spotyka się w wodach wokół Sri Lanki - żółw zielony, żółw kareta, żółw oliwkowy, żółw szylkretowy, oraz żółw skórzasty. Odwiedzany przez nas ośrodek zajmuje się głównie żółwiami zielonymi i szylkretowymi, chociaż trafiają się i pozostałe gatunki.


Żółw jako zwierzę jajorodne rozmnaża się w drodze wylęgu małych z jaj. Samica składa w wykopanej w piasku jamie-gnieździe od kilku do kilkuset jaj i na tym kończy się jej rola. Jaja pozostają w piasku aż do wylęgu kiedy to  spod warstwy piasku wypełzają malutkie żółwiki i instynktownie pełzną do wody. Ten etap w życiu żółwi jest najbardziej niebezpieczny i ma największy wpływ na ograniczenie ich populacji. Jest wielu amatorów na żółwie jaja - są drapieżne ptaki, są jaszczury i inne zwierzęta, które rozkopują gniazda i wyżerają jaja. Mały żółwik, zanim dotrze do wody jest też łakomym celem, głównie dla ptaków. No i jest jeszcze człowiek, który jaja żółwia traktuje jako przysmak na swoim stole. 


Od wieków mieszkańcy terenów nadbrzeżnych Sri Lanki zajmowali się zbiorem żółwich jaj na cele spożycia własnego i handlu. Ale pewnego dnia trafił się człowiek, który nie dość, że zakupił kawałek ziemi przy plaży to jeszcze zaczął miejscowym płacić za przyniesione mu żółwie jaja,, po czym zamiast wsadzać je do gara zakopywał je na powrót w piasku. A że płacił nieco więcej za jajo niż kupiec z targu, trafiało do niego sporo znalezionych w okolicy żółwich jaj. Człowiek ten zbudował też wśród drzew kilka basenów, do których trafiały na okres odchowu wyklute żółwie. I tak powstał obecnie funkcjonujący ośrodek...  


W basenie, małe żółwiki nabierają kondycji przed wypuszczeniem ich do morza... Pobyt w basenie pozwala na całkowite wchłonięcie żółtka oraz pełne zamknięcie skorupy, która potrzebuje kilku dni, aby wygoił się  otwór przypominający pępek. To powoduje, że zamknięta zostaje najłatwiejsza droga dla zakażenia malucha.











Żółw zielony jest mocno zagrożony ze względu na to, że jest jadalny. Kto był na targach w nadmorskich miejscowościach Azji, Afryki czy Ameryki południowej to zapewne widział przygotowane do sprzedaży mięso tych żółwi, charakteryzujące się zielonym kolorem tłuszczu. Wielu z Was spotkało się zapewne również w nadmorskich restauracjach z ofertą zupy żółwiowej. Do jej przygotowania służą głównie właśnie żółwie zielone...


Samice żółwia zielonego osiągają zdolność rozmnażania się w wieku od 20 do nawet 50 lat. I w tym wieku właśnie, żółw ma wymiary najbardziej pożądane do konsumpcji... Cykl lęgowy przypada raz na 2-3 lata i wtedy samica składa do wykopanego w piasku, tylnymi lapami dołka, 100-200 jaj. Wylęg następuje po okresie 50 - 70 dni inkubacji. Szacuje się, że zaledwie 1% żółwi które się wylęgły osiągnie dojrzałość seksualną. Na  wolności żółwie te mogą żyć do około 80 lat.


Ten dziś jeszcze niewielki żółw ma szansę osiągnąć długość około 150 cm i wagę nawet do 190 kg, chociaż znajdowano już osobniki znacznie większe. I to wszystko przy żywieniu głównie morską zieleniną, bo żółw pasie się głównie na podmorskiej trawie... Żółw zielony ma tempo zakończony pyszczek i nie posiada haka na końcu dzioba. Ten gatunek żółwia nie może całkowicie wciągnąć szyi do skorupy, która ma różne wzory zmieniające się z wiekiem. Jak było widać na wcześniejszych zdjęciach skorupa u świeżo wylęgłych żółwi zielonych jest czarna z góry i biała w części dolnej.


Poza maluchami w ośrodku jest też kilka dużych okazów, które z różnych powodów nie mogły trafić do oceanu. Są też osobniki, które z oceanu trafiły do ośrodka - głównie z powodu doznanego okaleczenia. Widzieliśmy kilka razy na plażach wyrzucone przez morze żółwie, które dostały się pod śrubę łodzi czy statku. Na żółwie polują też rekiny tygrysie i zdarza się, że po spotkaniu z rekinem znajdowany jest żółw bez jednej z nóg...





Od pewnego wieku skorupa górna pokazuje wyraźnie podział na pięć elementówm  tworzących linię centralną, po bokach po cztery elementy boczne oraz kilkanaście płytek brzegowych wokół.


Z kolei żółw szylkretowy to nieco inna bajka. Te żółwie są nieco mniejsze. Dorastają generalnie do około 1 m długości i 80 kg wagi. Pysk tego żółwia jest zakończony znacznie bardziej wykształconym i zakończonym ostro haczykiem. Rzadko kiedy spotyka się te żółwie na otwartych wodach. Najczęściej spotkać można je przy rafach koralowych i w płytszych zatokach. Ma to związek z ich odżywianiem, gdyż jako główny pokarm spożywają rożne gatunki gąbek, które dla innych zwierząt byłyby trujące. Ponadto konsumują też meduzy, w tym gatunki niebezpieczne, drobne skorupiaki czy anemony. 





Piękna kolorowa skorupa sprawiała, że dużym powodzeniem cieszyły się od wieków przedmioty z niej wykonane. Już w starożytności z szylkretu wykonywano zapinki, wsuwki do włosów oraz grzebienie - tak zwykłe jak i dekoracyjne. Później szylkret stał się popularnym materiałem na oprawki do okularów... 






Ciekawostką u żółwi morskich jest to, że o ile w wodzie widzą bardzo dobrze to na lądzie ich wzrok zawodzi. Wynika to z budowy soczewek, które skonstruowane są tak, by niwelować zniekształcenia wywoływane przez odbicia światła w wodzie...



Wśród żółwi, które nie trafią do oceanu są też rzadkie okazy albinosów. Żółw albinos w naturalnym środowisku nie miałby szans na przeżycie, natomiast w niewoli może przeżyć długie lata przy względnym komforcie...





Można tu też zobaczyć żółwie, które najczęściej widuje się w parkowych stawach, sadzawkach, a nawet przydomowych oczkach wodnych...



Poza żółwiami morskimi w ośrodku znajdują się też przedstawiciele innych gatunków - żółwie lądowe takie, jak te poniżej żółwie żółwie gwiaździste...



A na koniec, gdy siedliśmy na kamieniu z sąsiedniego kamienia obserwował nas taki oto osobnik...







Do hotelu wróciliśmy w sam raz, żeby podziwiać z plaży piękny kolejny zachód słońca...










No a teraz pora spać, bo jutro czeka nas nurkowanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz