środa, 21 maja 2025

Z Buchary do Samarkandy

 Obejrzeliśmy już w Bucharze to, co planowaliśmy. Jak zawsze tak i tutaj jest jeszcze kilka miejsc, które można byłoby odwiedzić, ale przesytu chcemy uniknąć, więc przedpołudnie, w oczekiwaniu na pociąg do Samarkandy spędzamy na luzie ciesząc się ciepłem, słońcem i obserwując ludzi. A że z każdą godziną robi się bardziej gorąco, więc przyszła pora na uzbeckie lody. Te tradycyjne są podobne do tureckich - mocno ciągnące się i chociaż smaczne to nie wzbudzają w nas zachwytu - ale chłodzą...  



Terrace Bukhara ECO Cafe to doskonały punkt obserwacyjny. - dookoła zabytki, spory ruch, miły cień pod parasolami a do tego bardzo dobre drinki w przystępnej cenie. No i czego więcej trzeba w tak leniwe przedpołudnie...




A koło południa powrót do hotelu, odbiór bagaży i w drogę...



Dzisiejsza Buchara to praktycznie dwa miasta - Stara Buchara gdzie mieści się nasz hotel i większość zabytków oraz Nowa Buchara oddalona od starej o około 12 km gdzie znajduje się dworzec kolejowy.
Nowa Buchara powstała właśnie w związku z budową linii kolejowej z Taszkentu i jako dzielnica nosi też nazwę dawniej znajdującej się tu wioski Kagan. Rozbudowa tego miejsca wiąże się z intensyfikacją wpływów Imperium Rosyjskiego w drugiej połowie XIX w. Nowa Buchara stała się bazą dla rosyjskiego personelu wojskowego, personelu technicznego i pracowników budowlanych a także miastem dyplomatycznym gdzie mieściły się różne urzędy reprezentujące Carat Rosji w Emiracie Buchary.


W 1895 roku Emir Buchary, Said Abdulahad Khan zarządził budowę pałacu w Nowej Bucharze. Istnieją dwa wytłumaczenia tej decyzji. Pierwsze, że Emir chciał posiadać pałac w rosyjskiej osadzie. Drugie, że pałac wzniesiono na potrzeby wizyty w Bucharze Cara Mikołaja II Romanowa. Obie te motywacje nigdy nie uzyskały realizacji gdyż żaden Emir w pałacu nie zamieszkał a wizyta Mikołaja II do skutku nie doszła. Został natomiast pałac, położony zaledwie o rzut beretem od dworca kolejowego - po przeciwnej stronie dworcowego parkingu.


Pałac zaprojektował architekt Alexei L. Benoit, który zaprojektował też pałac księcia Romanowa w centrum Taszkentu. Prace budowlane ruszyły 14 sierpnia 1895 r.


Powstała budowla w stylu eklektycznym, łącząca elementy baroku, Empire, oraz stylu neo-mauretańskiego. Realizację projektu ukończono w roku 1898. 


Przez lata pałac, chociaż gotowy, stał opuszczony gdyż Emir Said Abdulahad Khan stracił zainteresowanie przenosinami do rosyjskiego Kagan. Gdy w roku 1910 zastąpił go jego syn Said Alim Khan pojawiła się iskierka nadziei na wykorzystanie pałacu, gdyż nowy Emir uznał, że będzie on doskonałym miejscem dla kwaterowania w nim jego znamienitych gości.


Niestety, to światełko nadziei zgasło gdy w 1920 r. Emir musiał uciekać z Buchary przed armią czerwoną pod dowództwem Frunzego  i pod władzą sowietów pałac upaństwowiono i przekazano na Pałac Kultury Kolejarzy...


Obecnie pałac stanowi własność państwową, wpisany jest do rejestru obiektów chronionych i utrzymywany jest, przynajmniej z zewnątrz, w nienajgorszym stanie. Natomiast, jak każdy tego typu obiekt, który przez lata służył klasie robotniczej wymaga we wnętrzach poważnego remontu. Miejmy nadzieję, że za kilka lat będzie przywrócony do stanu oryginalnej świetności. 



Jeżeli będziecie podróżować pociągiem do lub z Buchary to warto przeznaczyć nieco czasu na odwiedzenie pałacu. Nam tego czasu trochę zabrakło by wejść do pałacowych wnętrz. Pałac zwiedzać można w dni powszednie w godzinach 09:00-17:00 a w soboty 09:00-14:00. 






Dworzec w Bucharze jest utrzymany w takim samym stylu, jak wszystkie dworce kolejowe na trasie z Taszkentu do Chiwy. Takie same są tu też procedury odprawy podróżnych. - kontrola bezpieczeństwa, oczekiwanie w hali, kontrola elektroniczna biletów i wejście na peron. 


Tym razem jedziemy pociągiem pospiesznym odjeżdżającym z Buchary o 16:31 planowo docierającym do Samarkandy o 18:57. I było to dwie i pół godziny bardzo wygodnej podróży...


Tak podczas naszej wizyty wyglądał rozkład pociągów na tej trasie...




Trasa pociągu przebiega głównie przez dość wąski pas terenów zielonych łączących oazę Buchary z Oazą Samarkandy. 




Przebieg trasy wynika głównie z tego, by uniknąć pokonywania położonych po obu stronach trasy dość wysokich wzgórz...




Trasa przebiega głównie przez tereny rolnicze gdzie zauważyć można sporo gospodarstw bazujących na wielkich szklarniach.


Mniej więcej w połowie drogi mijamy miasto Nawoi.



A dalej do Samarkandy trasa przez zielone pola między wzgórzami...




W Samarkandzie znowu Yandex i jedziemy do naszego hotelu. Tym razem mieszkamy w niewielkim rodzinnym hotelu Sabrina położonym wystarczająco daleko od centrum, by nie było tu całonocnego zgiełku a jednocześnie wystarczająco blisko, żeby do wielu miejsc dało się dojść spacerkiem.




Mamy tu wygodny, całkiem spory pokój z balkonem na wysokim parterze z widokiem na ogród.





No i zaszło nam nad ogrodem słońce, więc pora poszukać kolacji...


Zanim wybraliśmy się na kolację zrobiło się już mocno późno i musieliśmy skorzystać z pierwszej okazji - ostatniego czynnego stoiska w Makon Mall. Jedzenie przyrządzone według tajskiej receptury okazało się bardzo dobre jak na food court... 


Do hotelu wróciliśmy spacerując po tak oświetlonych ulicach...



Na dziś to już koniec a jutro ruszamy zwiedzać Samarkandę...

poniedziałek, 19 maja 2025

Wieczór na Po-i-Kalan

 Wróciliśmy z letniej rezydencji Emira Buchary pod Bolo Hauz by zastać zamknięte wrota. Sprzedawcy pamiątek pod iwanem powiedzieli nam, że meczet zamknięty bo dziadek, który ma do niego klucze po prostu zamknął  drzwi i poszedł do domu mimo to, że według tablicy informacyjnej meczet powinien być otwarty. Bywa... Za dziadkiem z kluczami nikt nie nadąży...

Powolnym krokiem udaliśmy się więc na Registan, gdzie jednak nie skorzystaliśmy z przejażdżki piękną karetą...




Oglądając sklepy dotarliśmy pod naszą Terrace Bukhara ECO Cafe na godziwy odpoczynek...





Ponieważ nasze dalsze plany na ciąg dalszy dnia przewidywały aktywność po zapadnięciu ciemności ruszyliśmy w kierunku  Lyab-i Hauz aby jeszcze przed zapadnięciem ciemności zjeść kolację w promieniach zachodzącego słońca


Po drodze oglądaliśmy sobie sklepowe wystawy...



... oraz warsztaty rzemieślnicze, w których powstają prawdziwe cudeńka od lampek oliwnych po wytworne elementy zastawy stołowej, noże różnych kształtów i rozmiarów czy też czajniczki do parzenia kawy i herbaty...



Popróbowaliśmy też miejscowych przypraw, dzięki którym nasze jedzenie ma bardzo wysublimowany smak i aromat.




Dalej poszliśmy bocznymi ulicami mijając dawną łaźnię Sarrafon Hammam, aby dotrzeć do zachowanej jednej z dawnych bram miejskich. 


Sarrafor Hammam to obiekt niezmiernie ciekawy o bardzo długiej historii i z bardzo ciekawą perspektywą na przyszłość. W latach 1980 na terenie ruin dawnej łaźni przeprowadzono bardzo staranne prace wykopaliskowe. Plan poniżej (3 obrazy) pobrany ze strony  https://www.emaratkhorshid.com/en/project/revitalization-design-of-sarrafon-hammam/ pokazuje dokładnie lokalizację wszystkich głównych obiektów historycznego centrum Buchary ze szczególnym oznaczeniem trzech głównych krytych kopułami bazarów. Teren zniszczonej Sarrafor Hammam oznaczony jest pomarańczowym prostokątem poniżej bazaru Toki Sarrafan.


W trakcie wspomnianych wyżej prac określono dokładnie układ oryginalnego obiektu Sarrafor Hammam względem aktualnie znajdujących się na i wokół jej lokalizacji obiektów. Z tego planu wynika, że  łaźnia była powiązana z targiem i meczetem a jednocześnie stanowiła największy obiekt tego kompleksu. 


W oparciu o wyniki prac archeologicznych oraz odniesienie do podobnych obiektów na terenie Iranu powstał plan rewitalizacji łaźni Sarrafon jako kompleksu rekreacyjnego w centrum Buchary. Według założeń realizacja projektu ma się rozpocząć w roku 2025 a czy się rozpocznie i kiedy ewentualnie będziemy mogli wybrać się do Sarrafon Hammam na relaksacyjny masaż w lokalu odtwarzającym łaźnie z czasów Abdullaha Khana czyli XII w. czas pokaże...




Stare miasto Buchara otoczone było niegdyś solidnymi murami w których znajdowało się siedem bram czyli Dawarza. To jedna z nich, odrestaurowana do swojego kształtu z XVI w a obecnie mieści się w jej wnętrzu pracownia krawiecka...


Wąskimi bocznymi uliczkami wracaliśmy do Lyab-i Hauz i przyznam, że nie znaleźliśmy tam nic specjalnie ciekawego poza kilkoma tanimi pensjonatami...


Czym bliżej celu tym bardziej eleganckie restauracje i hotele...



A gdy za drzewami zobaczyliśmy kopułę Nadiru Divanbegi Khanaka to wiedzieliśmy, że jesteśmy już prawie u celu ...



Tym razem bez problemu udało nam się zająć stolik przy stawie. Problemem było natomiast dokonanie wyboru, ponieważ menu było mocno rozbudowane i atrakcyjne...


Tym razem wybór padł na ozory wołowe w sosie grzybowym, manti, zapiekane naleśniki i szaszłyczek...






Przy takiej kolacji można spędzić sporo czasu delektując się jedzeniem i atmosferą miejsca. A później żaden spacer i nocne godziny nie są już straszne - z pewnością głód nas nie dopadnie...


Po zmroku ruszamy znaną nam już dobrze trasą do placu Po-i-Kalan obejrzeć iluminację tego kompleksu. A po drodze mijamy oświetlone fasady hoteli...



Bardzo ładnie prezentuje się jeden z luksusowych sklepów z dywanami - New Habib Carpets Shop.




Przechodzimy przez Toqi Zargaron...


Mijamy gmach Centrum Języka Arabskiego i kaligrafii...



I już jesteśmy na Po-i-Kalan gdzie kolorami rozświetlone są pięknie medresa Mir-i-Arab (po lewej), minaret Kalan i meczet Kalan (po prawej).



W tym kolorowym oświetleniu znane nam już budowle wyglądają jeszcze piękniej niż w dzień.



W takim oświetleniu jeszcze lepiej widać dekoracyjne detale...
















Można bardzo długo przechadzać się po tym placu, ale w pewnym momencie trzeba powiedzieć sobie, że jutro też jest dzień i trzeba wracać do hotelu... Idziemy więc wzdłuż murów Mir-i-Arab i ciągle jeszcze działających pod nimi straganów...





A gdy już mamy przed sobą kopuły Toqi Zargaron ...


... zauważamy ciekawie wyglądający sklep ze stylową odzieżą z tradycyjnych uzbeckich tkanin. Nie sposób tam nie wejść tym bardziej, że sklep połączony jest z warsztatem tkackim i pracownią krawiecką. Wybierz materiał i wzór, a my uszyjemy ci to na miejscu...








Jeszcze rzut oka na słabiej oświetlone fasady medres Ulugbek i Abdulaziz Khan...




Z nieco innej perspektywy Toqi Zargaron i latarnia minaretu Kalan...










Mijamy też lokalnego baskera w tradycyjnym stroju z miejscową wersją gitary... 


A pod medresą Nadir Divan Begi czekają na nas Khodja Nasreddin i jego osioł...




W medresie Nadir Divan Begi właśnie skończył się wieczorny program folklorystyczny... 







A nam zakończył się kolejny dzień zwiedzania Buchary. Co będzie jutro to już w kolejnym poście...