Obejrzeliśmy już w Bucharze to, co planowaliśmy. Jak zawsze tak i tutaj jest jeszcze kilka miejsc, które można byłoby odwiedzić, ale przesytu chcemy uniknąć, więc przedpołudnie, w oczekiwaniu na pociąg do Samarkandy spędzamy na luzie ciesząc się ciepłem, słońcem i obserwując ludzi. A że z każdą godziną robi się bardziej gorąco, więc przyszła pora na uzbeckie lody. Te tradycyjne są podobne do tureckich - mocno ciągnące się i chociaż smaczne to nie wzbudzają w nas zachwytu - ale chłodzą...
Terrace Bukhara ECO Cafe to doskonały punkt obserwacyjny. - dookoła zabytki, spory ruch, miły cień pod parasolami a do tego bardzo dobre drinki w przystępnej cenie. No i czego więcej trzeba w tak leniwe przedpołudnie...
A koło południa powrót do hotelu, odbiór bagaży i w drogę...
Dzisiejsza Buchara to praktycznie dwa miasta - Stara Buchara gdzie mieści się nasz hotel i większość zabytków oraz Nowa Buchara oddalona od starej o około 12 km gdzie znajduje się dworzec kolejowy.
Nowa Buchara powstała właśnie w związku z budową linii kolejowej z Taszkentu i jako dzielnica nosi też nazwę dawniej znajdującej się tu wioski Kagan. Rozbudowa tego miejsca wiąże się z intensyfikacją wpływów Imperium Rosyjskiego w drugiej połowie XIX w. Nowa Buchara stała się bazą dla rosyjskiego personelu wojskowego, personelu technicznego i pracowników budowlanych a także miastem dyplomatycznym gdzie mieściły się różne urzędy reprezentujące Carat Rosji w Emiracie Buchary.

W 1895 roku Emir Buchary, Said Abdulahad Khan zarządził budowę pałacu w Nowej Bucharze. Istnieją dwa wytłumaczenia tej decyzji. Pierwsze, że Emir chciał posiadać pałac w rosyjskiej osadzie. Drugie, że pałac wzniesiono na potrzeby wizyty w Bucharze Cara Mikołaja II Romanowa. Obie te motywacje nigdy nie uzyskały realizacji gdyż żaden Emir w pałacu nie zamieszkał a wizyta Mikołaja II do skutku nie doszła. Został natomiast pałac, położony zaledwie o rzut beretem od dworca kolejowego - po przeciwnej stronie dworcowego parkingu.
Pałac zaprojektował architekt Alexei L. Benoit, który zaprojektował też pałac księcia Romanowa w centrum Taszkentu. Prace budowlane ruszyły 14 sierpnia 1895 r.
Powstała budowla w stylu eklektycznym, łącząca elementy baroku, Empire, oraz stylu neo-mauretańskiego. Realizację projektu ukończono w roku 1898.
Przez lata pałac, chociaż gotowy, stał opuszczony gdyż Emir Said Abdulahad Khan stracił zainteresowanie przenosinami do rosyjskiego Kagan. Gdy w roku 1910 zastąpił go jego syn Said Alim Khan pojawiła się iskierka nadziei na wykorzystanie pałacu, gdyż nowy Emir uznał, że będzie on doskonałym miejscem dla kwaterowania w nim jego znamienitych gości.
Niestety, to światełko nadziei zgasło gdy w 1920 r. Emir musiał uciekać z Buchary przed armią czerwoną pod dowództwem Frunzego i pod władzą sowietów pałac upaństwowiono i przekazano na Pałac Kultury Kolejarzy...
Obecnie pałac stanowi własność państwową, wpisany jest do rejestru obiektów chronionych i utrzymywany jest, przynajmniej z zewnątrz, w nienajgorszym stanie. Natomiast, jak każdy tego typu obiekt, który przez lata służył klasie robotniczej wymaga we wnętrzach poważnego remontu. Miejmy nadzieję, że za kilka lat będzie przywrócony do stanu oryginalnej świetności.
Jeżeli będziecie podróżować pociągiem do lub z Buchary to warto przeznaczyć nieco czasu na odwiedzenie pałacu. Nam tego czasu trochę zabrakło by wejść do pałacowych wnętrz. Pałac zwiedzać można w dni powszednie w godzinach 09:00-17:00 a w soboty 09:00-14:00.
Dworzec w Bucharze jest utrzymany w takim samym stylu, jak wszystkie dworce kolejowe na trasie z Taszkentu do Chiwy. Takie same są tu też procedury odprawy podróżnych. - kontrola bezpieczeństwa, oczekiwanie w hali, kontrola elektroniczna biletów i wejście na peron.
Tym razem jedziemy pociągiem pospiesznym odjeżdżającym z Buchary o 16:31 planowo docierającym do Samarkandy o 18:57. I było to dwie i pół godziny bardzo wygodnej podróży...
Tak podczas naszej wizyty wyglądał rozkład pociągów na tej trasie...
Trasa pociągu przebiega głównie przez dość wąski pas terenów zielonych łączących oazę Buchary z Oazą Samarkandy.
Przebieg trasy wynika głównie z tego, by uniknąć pokonywania położonych po obu stronach trasy dość wysokich wzgórz...
Trasa przebiega głównie przez tereny rolnicze gdzie zauważyć można sporo gospodarstw bazujących na wielkich szklarniach.
Mniej więcej w połowie drogi mijamy miasto Nawoi.
A dalej do Samarkandy trasa przez zielone pola między wzgórzami...
W Samarkandzie znowu Yandex i jedziemy do naszego hotelu. Tym razem mieszkamy w niewielkim rodzinnym hotelu Sabrina położonym wystarczająco daleko od centrum, by nie było tu całonocnego zgiełku a jednocześnie wystarczająco blisko, żeby do wielu miejsc dało się dojść spacerkiem.
Mamy tu wygodny, całkiem spory pokój z balkonem na wysokim parterze z widokiem na ogród.
No i zaszło nam nad ogrodem słońce, więc pora poszukać kolacji...
Zanim wybraliśmy się na kolację zrobiło się już mocno późno i musieliśmy skorzystać z pierwszej okazji - ostatniego czynnego stoiska w Makon Mall. Jedzenie przyrządzone według tajskiej receptury okazało się bardzo dobre jak na food court...
Do hotelu wróciliśmy spacerując po tak oświetlonych ulicach...
Na dziś to już koniec a jutro ruszamy zwiedzać Samarkandę...