Niecałe pół godziny jazdy i jesteśmy w Margilan. Trochę kręcenia po wąskich uliczkach tego jednego z najstarszych miast w Dolinie Fergany, według opowieści założonego przez Aleksandra Macedońskiego (ale jest to legenda bo według danych historycznych nigdy nie dotarł on do Doliny Fergany, chociaż był blisko) i już zatrzymujemy się przy bramie Fabryki Jedwabiu "Yodgorlik".
Zanim zajmiemy się jedwabiem kilka słów o Margilan. Praktycznie jedyne co wskazuje na historię Margilan do XIX w. to odkrycia archeologiczne oraz zapisy dokumentowe. Z obiektów o charakterze zabytkowym nie zachowało się nic. Archeologia pokazuje natomiast, że oaza, której mieszkańcy zajmowali się rolnictwem i pasterstwem istniała tu już w okresie II - I w p.n.e. i że w tym okresie przez te tereny przebiegała jedna z odnóg Jedwabnego Szlaku.
Kolejne informacje, tym razem z dokumentów wskazują, że osada istniała tu w IX w. zaś nazwa Margilan w dokumentach pisanych pojawia się w wieku X. Wiadomo też, że już w X w. osada ta znana była z produkcji jedwabiu, ale o tym nieco dalej.
To, co możemy zobaczyć w Margilan dzisiaj to architektura z czasów Imperium Rosyjskiego, osiągnięcia sowieckiego komunizmu i rozwój po odzyskaniu niepodległości...
Z polskiej perspektywy istotne jest, że w styczniu roku 1942 w Margilan rozpoczęło się formowanie 9 Dywizji Piechoty Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR pod dowództwem pułkownika dyplomowanego Mariana Bolesławicza. Nie osiągnąwszy gotowości bojowej jednostka została ewakuowana w ramach pierwszej ewakuacji w dniach 24 marca – 4 kwietnia 1942. W Iraku jednostka ta nie została odtworzona i jej żołnierze zasilili inne oddziały Polskich Sił Zbrojnych. W Margilan pozostał jedynie cmentarz, na którym pochowano tych, którzy do ewakuacji nie dożyli...
Od najwcześniejszych dokumentów, tych z X w. nazwa Margilan jest związana nierozłącznie ze słowem jedwab. Wiadomo, że w najwcześniejszym okresie w mieście warsztaty tkackie produkowały tkaniny jedwabne z surowca pochodzącego z Chin, co nie dziwi, gdyż w tym okresie Dolina Fergany była pod kontrolą Chin. Jedwabniki sprowadzono już w okresie VII-VIII w. i miasto stało się stolicą produkcji jedwabiu w Azji Środkowej. Przez stulecia jedwabie z warsztatów tutejszych mistrzów trafiały do władców i bogatych obywateli Bagdadu, Kaszgaru, Khorasan, Egiptu, Grecji czy Bizancjum. Produkcja opierała się na niewielkich warsztatach mistrzów tkactwa. Do czasu przybycia bolszewików i "umaszynowienia" produkcji. W słusznie minionych czasach komunizmu w Margilan powstały fabryki jedwabiu, z których niektóre działają, choć w okrojonym wymiarze do dziś. Największy zakład przemysłowej produkcji tkanin jedwabnych w szczytowym okresie produkcji zatrudniał około 15000 pracowników i wytwarzał około 22 miliony metrów kwadratowych tkanin jedwabnych rocznie. Jednak produkcja maszynowa, masowa to nie to samo, co tradycyjna produkcja ręczna i na początku lat 1970 ktoś wpadł na pomysł, aby stworzyć zakład, w którym tkaniny wytwarzane będą według historycznych technik, w procesie jak najbardziej zbliżonym do tradycyjnego tkactwa jedwabiu.
I tak, w 1972 r. powstała Fabryka Jedwabiu Yodgorlik. Tu proces produkcyjny cofnął się o setki lat i tkaniny tworzą mistrzowie procesów ręcznego przerabiania jedwabiu. Fabryka zajmuje kilka budynków a w każdym realizowany jest inny element cyklu produkcyjnego. Obecnie zakład zatrudnia około 450 pracowników i miesięcznie wytwarza około 6000 metrów tkanin z czego 60% to tkaniny czysto jedwabne, 15% to tkaniny bawełniane, 25% to tkaniny mieszane jedwabno-bawełniane, czasem z dodatkiem nici syntetycznej..
Zanim przeszliśmy do zwiedzania części produkcyjnej obejrzeliśmy znajdujący się po prawej stronie od wejścia sklep będący jednocześnie wystawą wyrobów jedwabnych. I trzeba przyznać bogactwo kolorów i jakość tkanin wzbudzają podziw i zachwyt.
Tkanina jedwabna to najdelikatniejsza z tkanin naturalnych a jedwab jako surowiec umożliwia produkcję wszelkiego rodzaju wyrobów, od chusteczek do nosa, poprzez chustki i chusty, sukienki, garnitury, płaszcze i inne elementy odzieży aż po dywany o bardzo skomplikowanej strukturze i to tak w formie "czystej" jak i w połączeniu z innymi włóknami naturalnymi i sztucznymi jak lurex. Zakres możliwego wzornictwa jest wręcz nieograniczony. Jeśli chodzi o produkcję tkanin kolorowych to najprostsza technika polega na nanoszeniu wzoru na utkaną już tkaninę. Druga technika, znacznie trudniejsza nazywa się ikat i ta dominuje w tradycyjnej produkcji w Margilan. Produkcja ikat polega na tym, że kolorowy wzór nanoszony jest na przędzę poprzez jej farbowanie a dopiero kolejnym etapem jest tkanie. O etapach tego procesu nieco dalej...
Najpierw jednak podziwiamy dywany o tradycyjnych wzorach - część jedwabno-bawełnianych, część bawełnianych a część - najbardziej kolorowych i z najdrobniejszymi, delikatnymi wzorami czysto jedwabnych. Laik kupując dywan patrzy czy podobają mu się kolory, wzory, czy pasuje mu rozmiar i czy dywan jest odpowiednio miękki i będzie przyjemny pod stopami. Taka ocena ma niewiele wspólnego z faktyczną jakością dywanu...
Prawdziwy kupiec - znawca podchodzi do oceny dywanu w zupełnie inny sposób - dla niego podstawowym parametrem do oceny dywanu jest liczba węzłów na centymetr kwadratowy, cal kwadratowy, decymetr kwadratowy czy metr kwadratowy. Najczęściej stosowaną z tych miar jest ilość węzłów na cal kwadratowy (gdzie 1 in2 =
6,4516 cm2), w skrócie kpsi. I tak dywan gdzie mamy ≤80 kpsi to jakość słąba, 120 do 330 kpsi reprezentuje postęp od przeciętnej do wysokiej jakości, natomiast ≥330 kpsi to już bardzo wysoka jakość. Ta bardzo wysoka jakość powyżej 330 kpsi to wręcz niebotyczne ilości węzłów na cal. I tak tureckie dywany z Herake (Turcja) wykonane z czystego jedwabiu przekraczają 4000 kpsi. Rekord należy natomiast do powstałego w latach 1970 jedwabnego dywanu modlitewnego z Herake, gdzie mistrzowie z pracowni Özipeks osiągnęli około10,000 kpsi...
Oczywiście liczba węzłów na cal kwadratowy przekłada się na czas wykonania dywanu. Posiadający przeciętne umiejętności tkacz jest w stanie wiązać 360 węzłów na godzinę (czyli 1 węzeł co 10 sekund), natomiast tkacze o najwyższych umiejętnościach zbliżają się do maksymalnego poziomu 1200 węzłów na godzinę. W konsekwencji przeciętny tkacz w ciągu dnia pracy wykona do 10,000 węzłów. Przyjmując te parametry, i przeliczając, że 1 m2 to 1550 cali kwadratowych produkcja jednego metra kwadratowego dywanu o bardzo przyzwoitej liczbie węzłów nieco ponad 320 kpsi zajmie 50 dni roboczych... Czas ten oczywiście wydłuży się w przypadku tkania bardziej skomplikowanego wzoru czy większej liczby węzłów. Nic więc dziwnego, że duże dywany o sporej gęstości węzłów powstają lata. Wspomniany wyżej rekordzista z pracowni Özipeks powstawał "tylko" 15 lat...
Pooglądaliśmy wyroby, nacieszyliśmy oczy gotowymi produktami a teraz czas zanurzyć się w głąb zakładu i obejrzeć cały proces tworzenia tych cudeniek. Jest to miły spacer, od budynku do budynku, gdyż każdy proces zajmuje inny obiekt a poszczególne obiekty zdobione są stylowymi malowidłami.
Zaczynamy od budynku gdzie podstawową produkcją zajmują się jedwabniki. Słowo jedwabniki w przypadku Azji określa w zasadzie gąsienice jedwabnika morwowego (Bombyx mori). Jedwabnik morwowy to duży nocny motyl z gatunku prządkowatych. Gatunek ten pochodził prawdopodobnie z Himalajów i według szacunków został udomowiony już około 5500 lat temu a obecnie w naturze nie występuje gdyż bez opieki człowieka nie jest w stanie przetrwać. Według badań genetycznych nad tymi owadami osobniki dorosłe mają zredukowane skrzydła i nie potrafią latać, są powolne, nie mają barw maskujących i nie wykazują odruchów chroniących je przed drapieżnikami. Pierwszymi hodowcami jedwabników morwowych byli Chińczycy, którzy zorientowali się jak cenny produkt wytwarzają te owady. W konsekwencji hodowla jedwabników była w Chinach pod szczególną kontrolą i obwarowana bardzo restrykcyjnymi prawami. Wywóz jedwabników oraz ich jaj poza Chiny był surowo karany, nawet śmiercią. Jednak tam gdzie jest zysk są i tacy, którzy gotowi są ryzykować życiem dla zysku i pojawił się przemyt gdzie jaja jedwabników ukrywane były w wydrążonych kijach wraz z liśćmi morwy. I tak jedwabniki trafiły poza Chiny, głównie do Azji a z czasem i do Europy. ..
To, co widzimy na zdjęciu to obraz tego, jak hoduje się jedwabniki. Przyznam, że Mały nieco się przeraził gdy okazało się, że nie są to jedynie plastikowe imitacje a prawdziwe, żywe gąsienice...
Proces powstawania jedwabnej nici przedstawia się następująco: najpierw samica składa jaja, z których po około 8 dniach wykluwają się larwy. Larwy rozwijają się do postaci gąsienicy która wyszukuje dogodne miejsce na liściach morwy, zasobne w pokarm i wygodne do tworzenia kokonu. Gąsienice żerują przez cztery tygodnie 24 h/dobę zwiększając swoją masę 10000 razy Następnie gąsienica zaczyna produkować nić w gruczołach w ciele i wydziela nić przez aparat przędny umiejscowiony na spodzie głowy. Budowa kokonu zaczyna się od stworzenia wokół gąsienicy siateczki, która następnie dzięki ruchom gąsienicy jest obudowywana przez ściany kokonu. Ostateczny kokon jest gęsty, twardy i chroni gąsienicę przed drapieżcami. Gdy kokon jest gotowy następuje proces przepoczwarzania. W tym momencie zapada decyzja - czy z danego kokona ma się wykluć motyl, czy też kokon zanurzony zostanie w gorącej wodzie co zabije gąsienicę, ale pozwoli pozyskać nić...
To urządzenie służy do rozwijania kokonu Do podgrzewanej miski z wrzątkiem trafiają kokony przeznaczone na nici. Woda oraz temperatura zmiękczają kokon i wprawny pracownik rozwija nić. Normalnie uzyskana z kokonu nić jest biaława do kremowej. Jednak możliwa jest też produkcja nici kolorowej co osiąga się przez dodawanie do liści morwy fluorescencyjnych barwników, które zostają wbudowane w nić. Z oprzędu jednego kokonu uzyskuje się nić o długości od 1.5 do 3 kilometrów.
Ta pani właśnie zajmuje się rozwijaniem kokonów. Warto zwrócić uwagę, że nie rozwija pojedynczych kokonów tylko łączy nici z kilku kokonów
Tak wyglądają produkty jej pracy przed dalszą obróbką.
Po drodze do kolejnego procesu mijamy altanę, gdzie pracownicy mogą iść na przerwę w pracy...
Kolejne budynki ozdobione są bardzo kolorowymi malowidłami związanymi z jedwabiem i produktami z jedwabiu.
Na kolejnych etapach nici są oczyszczane, wybielane oraz przędzione do odpowiedniej grubości zależnie od przeznaczenia. Jeżeli nici przeznaczone są do produkcji dywanów to zostają odpowiednio ufarbowane i trafiają do działu produkcji dywanów gdzie na tradycyjnych ramach odbywa się proces tworzenia ostatecznego produktu.
Z zasady dywan od początku do końca wypełnia węzełkami jedna osoba pracująca według przydzielonego wzoru. Jak widać na jednobarwnej osnowie pojawiają się kolory i wzory...
Jak widać paleta kolorów jest bardzo szeroka a wzory mogą być bardzo drobne i obfitujące w detale...
Zanim te dzieła sztuki zostaną ukończone minie jeszcze wiele miesięcy...
Najprostszą produkcją jest wytwarzanie bieżnika czy jak kto woli chodnika gdzie skomplikowanych wzorów brak a osnowa nieomal nie ma końca, gdyż gotowy produkt jest cięty "na metry".
Zupełnie inaczej wygląda produkcja najbardziej cenionej i luksusowej tkaniny, która produkowana jest według tradycyjnej metody ikat. Proces powstawania ikat przebiega w ten sposób, że najpierw mistrz projektuje wzór. Następnie "przenosi" go na siatkę nici osnowy.
Tak przygotowywane są nici osnowy do naniesienia wzoru.
Kolejnym etapem jest farbowanie w naturalnych barwnikach. Nici muszą być farbowane wybiórczo, z zachowaniem wzoru i to wielokrotnie, zależnie od tego ile kolorów na mieć ostateczna tkanina.
Tak przygotowane są nici do farbowania. Na przygotowanych motkach oznaczono kolory farbowania.
Do procesu farbowania przygotowane są roztwory z naturalnych surowców.
Dla uzyskania wysokiej trwałości i intensywności kolorów proces farbowania odbywa się na gorąco w kadziach osadzonych w opalanych drewnem paleniskach.
Po farbowaniu pakiet osnowy jest odsączany a następnie trafia do suszarni.
Po nałożeniu wszystkich kolorów i osuszeniu pakiet osnowy trafia do kolejnych specjalistów, którzy układają osnowę na ramach do sprawdzenia wzoru i uzyskania kształtu...
I dopiero ufarbowane pakiety osnowy trafiają na warsztat tkacki, gdzie powstaje tkanina. Bardzo skomplikowany i pracochłonny a zarazem wymagający niezmiernej precyzji proces w wyniku, którego powstaje tkanina określana nazwą Khan-atlas, tkanina królewska i zarazem narodowa tkanina uzbeckich strojów.
Ze stworzeniem takich tkanin wiąże się legenda. Mówi ona, że w dawnych czasach jeden z władców Margilan, człowiek już w dość mocno zaawansowanym wieku postanowił ożenić się po raz piąty, a jego wybór padł na piękną i młodziutką córkę biednego tkacza. Niechętny temu związkowi ojciec dziewczyny padł przed chanem na kolana i prosił go, by odstąpił od ślubnego zamiaru. Chan odpowiedział mu, że spełni jego prośbę, jeżeli do następnego ranka stworzy coś nadzwyczajnego, co spowoduje, że zapomni o urodzie dziewczyny. Zmartwiony tkacz siadł na brzegu kanału i nie miał pojęcia, co mógłby zrobić. Aż nagle zwrócił uwagę na odbicie chmur w wodzie, które po deszczu odbijały się w wodzie tęczą kolorów. Tkacz podniósł ręce do góry i krzyknął: "Oh niebo, dzięki ci za pomysł", następnie pospiesznie wrócił do domu gdzie natychmiast zabrał się do pracy.
Na rano utkał niezwykłą tkaninę, lekką i przewiewną jak chmury, chłodną jak czyste górskie powietrze i kolorową jak tęcza. Widok tkaniny zszokował chana a gdy zadziwiony zapytał, jak tkacz zrobił coś tak niezwykłego ten odpowiedział mu: Wziąłem zieleń obmytych deszczem liści, dodałem kolory płatków tulipanów, rumieniec zachodu słońca, błękit nocnego nieba, plany słońca na wodzie oraz błysk oczu mojej ukochanej córki i wszystko to połączyłem. Ta niezwykła tkanina tak zachwyciła chana, że zrezygnował ze swojego ślubu z córką tkacza i zamiast tego wydał ją za mąż za swojego najstarszego syna. A tkanina zyskała nazwę Khan-Atlas czyli jedwab królów.
W nawiązaniu do legendy warto wspomnieć, że mistrzowie od wieków próbują wyprodukować Khan-atlas, który będzie miał wszystkie siedem kolorów tęczy, ale jak na ten czas bez sukcesu. Tak więc produkuje się tkaniny w trzech, czterech czy nawet pięciu kolorach. Wyższej techniki jeszcze nie udało się opanować. A dobierane kolory obecnie zależą od mody.
Produkcja Khan-atlas jest tak skomplikowana, że wytworzenie w pełni tradycyjnej tkaniny to 22 operacje technologiczne, z czego 70% to operacje ręczne. W konsekwencji wytworzenie 1 metra tej tkaniny trwa dwa i pół miesiąca... Nic więc dziwnego, że ceny tych tkanin są bardzo wysokie.
Nie dziwi też fakt, że tkaninami Khan-atlas zainteresowali się projektanci wnętrz i kreatorzy mody z całego świata. Do swoich kolekcji wykorzystali je między innymi Giorgio Armani, Gucci czy Oscar de la Renta.
Oczywiście ceny tych prawdziwie mistrzowskich wyrobów tkanych ręcznie nie pozwoliłyby zwykłym uzbeckim kobietom na noszenie odzieży z nich uszytej. Więc przy kolejnej altanie otoczonej zielenią idziemy do hali, gdzie proces tkania przeniesiono na maszyny...
Tkanina maszynowa to jednak nie to samo... Maszyny pracujące w tej fabryce to modele z lat 1970 ale w tego rodzaju produkcji sprawdzają się bardzo dobrze...
Oczywiście khan-atlas nie jest jedyną tkaniną produkowaną w fabrykach i warsztatach Margelan z wykorzystaniem jedwabiu. Znana jest bardzo kolorowa tkanina Abra-ikat (uproszczona nieco wersja khan-atlas). Są jeszcze pół-jedwabne, ciężkie tkaniny bekasams, banoras i adras, lekkie i cienkie jedwabie na odzież damską Shaya i Madali czy gęste, lejące się purpurowe tkaniny turme.
Produkcja maszynowa w Yodgorlik to głównie właśnie Abra-ikat. Często tkanina określana jest nazwą związaną z zakładem, który ją produkuje. I tak produkowane przez wielką przemysłową fabrykę Abra tkaniny satynowe określane są jako Abra satins.
Napatrzyliśmy się na proces produkcji pięknych tkanin w Margelan i przyszła pora wracać do Kokand. Po drodze mijamy piękne winnice a droga w wielu miejscach wysadzana jest drzewami czereśniowymi, na których właśnie dojrzewają owoce...
I tak nadeszła pora na kolację. W okolicy hotelu Lola zbyt wielkiego wyboru lokali gastronomicznych nie ma ale... Kilka kroków od hotelu znajduje się miejsce, na które początkowo patrzyliśmy nieco podejrzliwie jednak przekonał nas dochodzący z wnętrza zapach przygotowywanych właśnie na grillu szaszłyków. I tak zdecydowaliśmy się na kolację w Milliy Kabob i wybór ten okazał się doskonały...
Trzy rodzaje szaszłyków - jagnięce, wołowe i kurczacze okazały się doskonałym wyborem. A do tego sałatka ze świeżutkich warzyw, słodka cebulka i domowy sos oraz doskonały chleb to było to, czego było nam potrzeba...
A w hotelu czekał na nas jeszcze deser - doskonałe truskawki z Fergany. No a jak są truskawki to przydałaby się jeszcze butelka szampana albo innego wina musującego. I tu okazało się, że znalezienie tego rodzaju napoju nie jest tu wcale proste. Oblecieliśmy spory kawałek okolicy, żeby znaleźć winny nektar z procentami i znaleźliśmy dwa, ukryte w bocznych uliczkach sklepy monopolowe. Pamiętamy czasy ZSRR i bardzo przyzwoite Sovietskoje Igristoje, które doskonale pasowało do truskawek, a tu zonk. Ale w końcu udało się. Nabyliśmy butelkę półsłodkiego Villa Krim...
Można było zakładać, że krymskie wino musujące będzie co najmniej przyzwoite. Błąd. Takiego paskudztwa jeszcze nigdy i nigdzie nie piliśmy... Unikać bo strata zdrowia i pieniędzy. Ale cóż, kolejna lekcja dla ciemnego turysty...
I to tyle na dziś. Jutro mamy w Kokand dzień "nadliczbowy", ale o tym w kolejnym wpisie...