Najbliższa doba to będzie najdłuższa podróż podczas tego wyjazdu. Przenosimy się z Kokand do Chiwa. Czeka nas blisko 22 godziny podróży pociągiem więc rano śniadanie, końcówka pakowania i na dworzec. Tutaj, jak to zwykle w Uzbekistanie najpierw kontrola bagażu i biletów, później przejście na halę dworca, ponowna kontrola biletów i już jesteśmy na peronie.
Nasz pociąg wyrusza z Andijon o 11:26, więc ci, którzy zaczynają podróż od początku trasy zanim dojadą do Kokand mają już za sobą nieco podróży przez Dolinę Fergany. Dla nich podróż trasą od początku do jej końca w Chiwa to "tylko" kilka minut ponad 23 godziny..
No i jest nasz pociąg. Ta trasa obsługiwana jest przez pociągi sypialne w poniedziałki, środy, czwartki i niedziele. W podróż ruszamy z Kokand dokładnie zgodnie z rozkładem o 13:12...
Jedziemy wagonem 2 klasy z zamykanymi przedziałami mieszczącymi po 4 łóżka każdy.
Mamy dolne miejsca, więc są już przygotowane do podróży.
Teraz trzeba tylko oblec pościel. Biała pościel przygotowana jest w zamkniętych plastikowych workach.
Pan konduktor ma szklanki a w wagonie jest urządzenie zapewniające gorącą wodę, więc nie ma problemu napić się kawy...
Niestety pogoda za oknem psuje się i zaczyna padać deszcz, który momentami przechodzi wręcz w ulewę... Ale i tak za oknem jakieś widoki są... Mijamy nawodnione pola ryżowe...
... mijamy sady drzew owocowych, pola warzyw i plantacje truskawek...
... i pola przygotowane pod uprawy jare.
Mijamy kolejne wioski, przejeżdżamy przez rzeki i zbliżamy się do gór...
Tu widać jak nisko nad górami wiszą chmury. Tych najwyższych gór nawet nie widać...
Gdy wjeżdżamy w trasę wyrąbaną w skałach to znak, że zbliżamy się do "Tunelu Kadyrowa", o którym pisałem we wcześniejszym artykule.
Po przejechaniu tunelu spotykamy się z szosą z Taszkentu do Doliny Fergany.
Jedziemy przez dolinę rzeki Ahangaran.
Nieco poprawia się pogoda, ale nadal widoki nie są tak piękne jak wtedy, gdy pokonywaliśmy tę trasę w drodze do Doliny Fergany.
Tym razem w odwrotnym kierunku jedziemy wzdłuż sztucznego jeziora Ohangaron suv ombori czyli Zbiornika Ahangaran.
Gdy mijamy zaporę tworzącą Zbiornik Ahangaran to znak, że wjeżdżamy na teren basenu węglowego Angren.
Są więc i hałdy węgla i nadkładu, ponieważ wydobycie odbywa się tu głównie metodą odkrywkową.
I tak mija czas w drodze do Taszkentu...
A jak jest wioska, to jest i meczet. I oczywiście z odpowiednią kopułą...
Mijamy Taszkent, zapada noc, mijamy Samarkandę, mijamy Bucharę... Na stacjach pociąg stoi dość długo, więc jest okazja dla palaczy puścić dymka (w pociągu miejsc dla palących nie ma!).
Wprawdzie pociąg jest sypialny, ale ze snem bywa różnie. Jest więc i okazja zobaczyć wschód słońca.
Jest to wschód słońca nad pustynią...
Pustynia, pustynia i pustynia - piasek, kamienie i od czasu do czasu jakiś krzak...
Gdy za oknem pojawia się zieleń, to znak, że dojeżdżamy do celu, gdyż tereny wokół Chiwy to pustynna oaza...
I jest 10:40 - kilka minut po czasie jesteśmy w Chiwa...
Trochę zmęczeni podróżą możemy udać się do naszego hotelu. Wystarczy tylko wykonać telefon a hotelowy transport odbierze nas z dworca... Najdłuższa podróż za nami i okazała się mniej męcząca, niż można było przypuszczać a pokonaliśmy trasę o długości 1320 km, na której bilety na pociąg sypialny kosztowały nas za dwie osoby 241 złotych. Taniocha......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz