poniedziałek, 29 września 2025

Wracamy z Uzbekistanu i podsumowanie

Lotnisko w Taszkencie jest dość blisko naszego hotelu i trasa prowadzi głównymi ulicami, więc dojazd zajmuje zaledwie kilkanaście minut. Gorzej jest na miejscu, bo okolica budynku jest w przebudowie i dojście wygodne nie jest, ale co tam mamy dużo czasu. Nasz lot Turkish Airlines zaplanowany jest na 2:30. A tu na wstępie zonk - godzinne opóźnienie. W środku nocy nie jest to miła wiadomość...

W konsekwencji mamy aż zbyt dużo czasu na zwiedzanie lotniska. A ruch na nim dość spory i jak widać z tablicy odlotów największy w kierunku miast w Rosji, ale nie tylko.

W strefie wolnocłowej sporo sklepów z typowymi lotniskowymi towarami.  

Jest też wśród nich bardzo dużo stoisk z regionalnymi produktami - sporo tkanin, głównie jedwabi i bawełny, jest typowa biżuteria i dodatki...

Oczywiście musi też być ceramika i wyroby z drewna i metalu.

Można też zaopatrzyć się w regionalne stroje, piękne, bogato haftowane i baaardzo drogie...

Nie może zabraknąć ceramicznych dziadków...

Jest też bogata oferta drogeryjno-kosmetyczna światowych marek.

Kraj wprawdzie muzułmański ale ograniczeń dostępności alkoholi na wolnocłówce nie ma. A wśród alkoholi jest spory wybór uzbeckich, całkiem dobrych win.

Wreszcie boarding i lecimy pozostawiając w dole światłą Taszkentu. Trochę szkoda, bo Uzbekistan okazał się dużo bardziej atrakcyjny niż przypuszczaliśmy.

Po drodze do Stambułu jest i Morze Kaspijskie i Morze Czarne i w dole widać i Baku i Tbilisi...

W międzyczasie przyszła pora na samolotowy posiłek. I tak jak z zasady Turkish Airlines staje na wysokości zadania tak tym razem krótko mówiąc z posiłkiem "dali ciała". Czy załoga po prostu  nie była zbyt zainteresowana obsługą czy też nastąpiła jakaś awaria...... nie wiemy. Jedynie faktem jest, że zaserwowano pasażerom całkowicie zimny "gorący posiłek". Niestety, w tym momencie nasza dobra opinia o lotach tą linią została bardzo mocno nadszarpnięta...

W międzyczasie wzeszło słońce i pod nami widać już było Morze Czarne.

A dalej chmury, chmury i ...

... lotnisko w Stambule. 

Nowy port lotniczy ładny, ciekawy, ale bardzo rozległy a w związku z opóźnieniem na przesiadkę zbyt wiele czasu nie zostało...

I już startujemy - tym razem o czasie...

Pod nami przedmieścia Stambułu...

... i znowu morze... 

Na trasie do Warszawy już wszystko jak zwykle - miła obsługa i całkiem przyzwoite śniadanie. Może trasa do Taszkentu nie jest traktowana zbyt poważnie...

Lot bez przygód upłynął szybko i pod nami już polskie pola i okolice Warszawy ...

Podsumowując trzytygodniowy wyjazd do Uzbekistanu należy przyznać, że kierunek ten, który początkowo wzbudzał w nas pewne obawy, okazał się nie tylko spełnić nasze oczekiwania ale zaspokoił je znacznie powyżej tych oczekiwań. Patrząc krajoznawczo, w Uzbekistanie naprawdę jest co oglądać i wiele z odwiedzanych miejsc jest wyjątkowe, oferując widoki i obiekty gdzie indziej niespotykane. Jednocześnie ceny wstępów są bardzo zróżnicowane i czasami obiekt bardzo ciekawy można zwiedzić bezpłatnie lub za minimalną opłatą a miejsce znacznie mniej interesujące wiąże się z opłatą przekraczającą poziom rozsądku.

Hotele w cenach oscylujących wokół 200 zł za noc za pokój dwuosobowy ze śniadaniem z zasady reprezentują poziom zadowalający w tej klasie i cenie. W większości obiektów obsługa jest kompetentna i bardzo przyjazna. Faktem natomiast jest, że odświeżona znajomość języka rosyjskiego wyniesiona ze szkoły jest bardzo przydatna.

Jeżeli chodzi o wyżywienie to dla wielu osób uzbecka kuchnia jest smaczna i dość zróżnicowana  wpływami całej Azji od Chin po Turcję i od Mongolii po Persję ale dla bardziej wybrednych może okazać się zbyt tłusta. Z zasady dania są dobrze przyprawione ziołami ale bez nadmiernej ostrości. Ceny w przyzwoitych restauracjach są całkiem przystępne i zbliżone do naszych krajowych a często znacznie niższe. I należy pamiętać, że wieprzowiny to my tu raczej nie pojemy. Ale posiłek można spłukać dobrym miejscowym winem lub piwem miejscowym lub importowanym. Natomiast zakup alkoholu "na flaszkę na wieczór" bywa utrudniony, gdyż większość sklepów alkoholi nie sprzedaje a te, które  taką sprzedaż prowadzą bywają dość rzadkie a czasem nieźle schowane - w supermarkecie w alkohol raczej się nie zaopatrzymy.

Jeśli chodzi o komunikację to między miastami najwygodniejsze są pociągi, ale generalnie wygodny przejazd wymaga znacznie wcześniejszej rezerwacji biletów. Natomiast w miastach praktycznie poza metrem w Taszkencie warto opierać się na rezerwacji pojazdów przez aplikację Yandex, której instalacja i obsługa wymaga trochę czasu. Plus jest taki, że obsługuje ona nie tylko język rosyjski i uzbecki ale też i angielski. Przejazdy są tanie i z zasady dostępność jest dobra.

Oczywiście konieczna jest karta telefoniczna lub e-sim. Co do e-sim to nasze telefony nie obsługują tej opcji, więc kupiliśmy na lotnisku kartę miejscowej sieci. Bez problemu, Karta Ucell za 100,000 UZS czyli niecałe 40 zł na miesiąc, szybki zakup, pomoc przy instalacji i aktywacji i przez cały pobyt bez najmniejszych problemów.

Na koniec kontakty z miejscowymi - generalnie bardzo miłe ale bez nadmiaru emocji. Grzecznie, pomocnie, miło ale bez szybkiej przyjaźni. Jednak miejscowa kultura ma nieco inne podejście do relacji międzyludzkich niż nasza.

Jednym zdaniem - doskonała podróż i może jeszcze kiedyś wrócimy... 


piątek, 26 września 2025

Ostatnie popołudnie w Uzbekistanie - kompleks Hazrati Imam

 Nasz ostatni dzień w Taszkencie przypadł w dniu, w którym "przyjacielską wizytę w Uzbekistanie" składał niejaki Putin. Przy głównych ulicach miasta ekrany reklamowe wyświetlały na bieżąco informacje o wizycie, cytaty z przemówień i hasła współpracy rosyjsko-uzbeckiej...



I przez zupełny przypadek nadzialiśmy się na niewielki prezydencki orszak Putina. Ale naprawdę niewielki - ze trzy samochody ochrony. Żadnych motocyklistów, ale i żadnych wiwatujących tłumów wzdłuż trasy przejazdu...


I wreszcie limuzyna z najcenniejszą zdobyczą we wnętrzu - Władimir Władimirowicz Putin...

A my spacerkiem do restauracji "Afsona", w której spożywaliśmy naszą pierwszą kolację podczas tego wyjazdu...

Jak na środek dnia o tej porze roku wcale zbyt ciepło nie jest, ale chłodne piwo równoważy różnicę temperatur...

Obsługa szybko dostrzega niekomfortową sytuację temperaturową i przynosi mięciutkie i cieplutkie kocyki... Niektórym natychmiast lepiej...

I tak jak podczas pierwszej kolacji wyborem Dużego był lagman tak i tym razem nie mógł sobie odmówić, bo to danie było doskonałe, a powtórka tylko jego doskonałość potwierdziła...

Odpoczynek zaliczony, odlot do kraju w środku nocy, więc mamy jeszcze czas na kilka miejsc, które warto zobaczyć. Tak więc Yandex i jedziemy do kompleksu, w którym znajduje się kilka mauzoleów świętych ludzi uzbeckiego i nie tylko islamu. Ale po drodze też co nieco widzimy...  I tak pierwszy obiekt zwracający naszą uwagę to siedziba przedstawicielstwa Interpolu w Uzbekistanie...

Dalej mijamy Pałac Prezydencki...

Humo Arena znana też jako Lodowa Kopuła wygląda jak latający spodek w faktycznie jest wielofunkcyjną halą sportowo-widowiskową. Natomiast jej główna i podstawowa funkcja to największa hokejowa arena w Azji Środkowej, która mieści ponad 12500 kibiców podczas meczów hokeja. Powstała w latach 2017 - 2019 oferując 74,000 metrów kwadratowych przestrzeni w części głównej i treningowej  a główna płyta lodowiska ma wymiary 30 x 60 m. Poza rozgrywkami hokejowymi klubu Binkor Taszkent a od sezonu 2019/2020 Humo Taszkent sala wykorzystywana jest do meczów koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej, futsalu i wielu innych wydarzeń sportowych oraz jako obiekt dla wydarzeń kulturalnych, jak na przykład koncerty goszczących w Taszkencie zespołów rockowych.

W dużej części Taszkent jest bardzo nowoczesnym miastem...

... ale między nowoczesnymi blokami wiele jest obiektów w stylu modernizmu powstałych podczas odbudowy miasta po trzęsieniu ziemi jak siedziba centrali uzbeckiego radiokomitetu.

W tej tradycyjnej konwencji utrzymany jest też budynek Uzbekistan Davlat Tabiat Muzeyi czyli Uzbeckiego Muzeum Przyrody.

Dalej pan kierowca pojechał przez starszą dzielnicę mieszkalną i wysadził nas na końcu wąskiej uliczki gdzie przed nami ukazał się obecnie największy plac budowy w Taszkencie i chyba w całym Uzbekistanie...


Na liczącej ponad 7 hektarów działce obok obiektów historycznych, o których nieco dalej powstaje istny moloch - Centrum Cywilizacji Islamskiej. Inicjatorem projektu jest Prezydent Uzbekistanu Shavkat Miromonovich Mirziyoyev, który zaproponował jego realizację w czerwcu 2017 r.  Projekt zlokalizowany jest obok historycznego kompleksu Khazrati Imam. Prezydent osobiście położył kamień węgielny pod budowę 15 czerwca 2018 r. Na budowę kompleksu przeznaczono co najmniej 162 miliony dolarów. Budynek miał być gotowy w 2024 r, ale termin ten przesunięto i o ile się orientuję to roboty budowlane nie zostały jeszcze zakończone jak na dzień dzisiejszy - 16 września 2025... 


Obiekt według projektu jest gigantyczny. Trzypiętrowa bryła liczy "zaledwie" 145 metrów długości i 115 metrów szerokości a centralna kopuła ma "tylko" 64 metry wysokości. Architektura budowli utrzymana jest w stylu średniowiecznej architektury Samarkandy i Heratu. Oczywiście dekoracja zewnętrzna oparta jest na tradycyjnych wzorach islamskich wykonanych z glazurowanych kafli. I jak widać po kopule będzie się to prezentować zjawiskowo.


Według prezydenckiej wizji Centrum ma służyć prezentacji Islamu jako religii "dobroci, pokoju i tolerancji". (jakoś ta wizja nie za bardzo pasuje mi do tego co dzieje się w świecie islamskim i co wyprawiają bojownicy islamscy i wyznawcy islamu na całym świecie - szczególnie aspekty wymienione tutaj pokoju na przykładzie ISIS i Państwa Islamskiego czy tolerancji w wersji traktowania kobiet w Afganistanie czy Iranie czy też podejścia do wyznawców innych religii w krajach zdominowanych przez islam) 


Jak zaplanowano wykorzystanie tak potężnej liczącej ponad 45,000 m2 przestrzeni? Parter ma mieścić centrum badawcze, pracownie digitalizacji danych, pracownie konserwatorskie, magazyny obiektów muzealnych i rzadkich manuskryptów, kasy biletowe, hall recepcyjny oraz nowoczesną kafeterię na 200 miejsc siedzących. Między wierszami doczytać można, że będzie się tu także mieścić departament pielgrzymkowy...
Pierwsze piętro przeznaczone jest na sale muzealne i wystawowe o łącznej powierzchni około 15,000 metrów kwadratowych (dla porównania powierzchnia wystawowa British Museum wynosi 75 000 metrów kwadratowych). Centralne miejsce w muzeum, pod kopułą zajmie najcenniejszy obiekt muzeum - Koran Kalifa Uthmana. Obiekt ten znany również jako Koran Osmana lub Koran Taszkienckie, to zbiór tekstów Koranu na pergaminie, który powstał w VII wieku. Uważa się, że Uthman był trzecim kalifem z lat 644–656, a tekst ten jest jednym z najstarszych zachowanych rękopisów Koranu. Na tym piętrze zlokalizowana będzie także luksusowa sala konferencyjna na 550 miejsc, wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt konferencyjny, do której prowadzić będzie odrębne wejście reprezentacyjne i reprezentacyjna klatka schodowa.
I wreszcie piętro drugie zarezerwowane jest na bibliotekę w której swoje miejsce znajdzie zbiór około 100,000 manuskryptów i litografii oraz liczący ponad milion tomów księgozbiór. Na tym piętrze przewidziana jest też czytelnia oraz działy naukowe Centrum, Administracja Uzbeckich Muzułmanów i Międzynarodowa Akademia Islamska. A całość działalności Centrum nadzorować będzie Rada Powiernicza na czele której stoi premier Uzbekistanu a w jej skład wchodzą urzędnicy państwowi, naukowcy oraz osoby duchowne.   

Na tle budowanego centrum bardzo malutkie wydaje się być meczet Tillya Sheikha (w głębi z oknami) ufundowany przez kupca o nazwisku Tillya Sheikh Ata, który handlował owcami sprowadzanymi z Chin i medresa Muyi Muborak (budynek z centralną kopułą). 

Medresa Muyi Muborak (wstęp 50000 UZS) jest obiektem pochodzącym z XVI w. wzniesionym jako Khanqah jako miejsce modlitw derwiszów. Cele mieszkalne miały zapewniać dach nad głową dla przybywających do tutejszego meczetu pielgrzymów. 


W XVII w obiekt został przekształcony w medresę. Budynek został odnowiony w latach 1856-1857 na polecenia Chana Kokand Mirzy Ahmeda Kushbegi. Obecnie mieści się w niej muzeum - biblioteka posiadająca zbiór ponad 20 tysięcy manuskryptów, litografii o duchowej treści, tłumaczenie koranu na ponad 30 języków oraz tysiące książek. Najcenniejsze obiekty to wspomniany już Koran Taszkencki, Kodeks z Samarkandy, manuskrypty pochodzące z VIII i IX w. 

Medresa Barakhan to kolejny obiekt kompleksu imamów Hazrati. Wzniesiono ją w XVI w. z inicjatywy Sujunczoja Chana, wnuka Ulug Bega należącego do uzbeckiej dynastii Szajbanidów. Obiekt składał się z dwóch elementów - pierwszego mauzoleum nakrytego jedną kopułą i dobudowanego do niego drugiego mauzoleum, znacznie większego nakrytego dwoma kopułami  W połowie XVI wieku kompleks, przebudowany na medresę , otrzymał nazwę na cześć ówczesnego władcy, Navruza Ahmeda Chana z dynastii Szibanidów, zwanego Barakiem Chanem.


Przez lata medresa pełniła rolę biblioteki i to tutaj przez pewien czas przechowywany był Koran Taszkencki. 

Historia Koranu Kalifa Uthmana znanego również jako Koran Osmana lub Koran Taszkencki jest bardzo ciekawa i jest w niej sporo znaków zapytania. Księga została spisana w połowie VII w. Składa się na nią 353 karty pergaminu dużej wielkości (na oko każda strona to około 6 kartek formatu A4). Od czasów Kalifa Osmana był przechowywany w sejfach kalifatu w Medynie, Damaszku a następnie Bagdadzie. Gdy Mongołowie pod wodzą Chana Hulagu zajęli Bagdad w 1258 r, Kalif al-Mustasim został zamordowany, pono w trakcie modłów nad tym Koranem i jego krew pozostawiła na nim istniejące do dziś ślady. A Koran zniknął. Pojawił się ponownie w Samarkandzie w XV w. Nie wiadomo, czy był zdobyczą z jednej z wypraw Timura natomiast wiadomo, że Ulugh Beg kazał dla niego wystawić marmurowy postument na dziedzińcu meczetu Mauzoleum Bibi Khanym (obecnie jak wcześniej pokazywałem jest tam jego kopia). I znowu nie wiadomo w jaki sposób trafił do meczetu Szejka Khodja Akhrara. W  1868 r Samarkanda okupowana była przez wojska carskie i wtedy generał-major Abramow, dowódca okręgu Zerafshan odkupił ten manuskrypt za 100 rubli w złocie i przesłał go do Taszkentu do Gubernatora Konstantina von Kaufmana a ten z kolei przekazał go do Cesarskiej Biblioteki Publicznej w St Petersburgu. Tam rosyjscy specjaliści potwierdzili, że manuskrypt faktycznie został spisany w VII lub VIII w. na terytorium obecnego Iranu. W grudniu 1917 r na wniosek Terytorialnego Kongresu Muzułmanów w Petersburgu Komisarz Ludowy do spraw Edukacji, Lunacharsky, wydał polecenie wydania Koranu Wszechrosyjskiej Radzie Muzułmanów. Dalej, w 1924 r został przekazany do Taszkentu i dalej do meczetu Khoja Akrara w Samarkandzie. W czasie wojny, w 1941 r, dla bezpieczeństwa ukryto go w Muzeum Historii w Taszkencie. Po odzyskaniu przez Uzbekistan niepodległości, na początku lat 1990, Prezydent Islam Karimow przekazał Koran Muftiemu Taszkentu na placu Hazrati Imam, gdzie znajduje się do dziś i czeka na miejsce w budowanym Centrum...

Dzisiaj medresa Barakhan pełni rolę targu pamiątek odwiedzanego licznie przez turystów zwiedzających kompleks Hazrati Imam.


Przenosimy się teraz na drugą stronę placu do Meczetu Piątkowego Hazrati Imam. W Uzbekistanie trudno na pierwszy rzut oka odróżnić budowle historyczne od tych wzniesionych w historycznej formie już pod koniec XX czy w pierwszych latach XXI w. Budynek z frontu - medresa Muyi Muborak pochodzi z XVI w, ten z dwoma minaretami z tyłu - meczet Hazrati Imam zbudowano w 2007 r z inicjatywy Prezydenta Republiki Uzbekistanu Islama Karimova. 

To zdjęcie od strony placu pokazuje elewację tylną meczetu. Front i wejście znajdują się po przeciwnej stronie...


Dwa minarety budowane były jednocześnie przez dwie konkurujące ze sobą ekipy mają po 52 m wysokości. Jeden zbudowała ekipa mistrza Erkina z Chorezmu w ciągu 26 dni, drugi zespół mistrza Sharifa z Samarkandy w 28 dni...

Tak prezentuje się meczet od frontu o zachodzie słońca.

Zanim wejdziemy do wnętrza trzeba przyodziać Małego w odpowiedni strój...

Pierwsza część meczetu to dziedziniec otoczony podcieniem wspartym na wysokich na 8.6 m rzeźbionych kolumnach ze sprowadzonego z Indii drewna sandałowego.

Za przeszkloną ścianą mieści się sala modlitewna. Jest ona faktycznie spora gdyż ma 77 metrów długości i 22 m szerokości, do czego dodać głęboki na 2 m mihrab w krótszym boku co da łączną szerokość w tym miejscu 24 m.








Tak prezentuje się wspomniany wcześniej mihrab.





Obok mihrabu z jednej strony minbar - taka nieco inna ambona.


Z drugiej strony fotel dla prowadzącego modły.


Oczywiście pod ręką musi być zbiór egzemplarzy Koranu - ot tak jako materiał referencyjny w przypadku wątpliwości...


Oczywiście kobiety wstępu do głównej sali meczetu nie mają - dla nich, oddzielony drewnianym, ażurowym parawanem, wydzielony jest "babiniec" z osobnym wejściem.



Godna podziwu jest bardzo bogata, zgodna z ideą islamu pod względem tematyki i kolorów, bardzo precyzyjnie wykonana dekoracja sufitów i ścian. 


W wielu elementach wykorzystano arabską kaligrafię - oczywiście do prezentacji cytatów z Koranu.

Zegar jest elementem wyposażenia o ogromnym znaczeniu, gdyż pokazuje on dokładny czas, co do minuty, kiedy należy odmawiać którą z pięciu dziennych modlitw.

Omawiając architekturę i dekorację wnętrza nie sposób nie wspomnieć o dwóch kopułach nad salą meczetu. Kopuły mają po 35 m wysokości i średnicę 25 m. I jak widać na zdjęciach poniżej nikt nie żałował złota na ich przyozdobienie.


I wreszcie ostatni element wyposażenia zasługujący na uwagę to lampy. Jest ich w sumie 14 dużych zamontowanych pod sufitem oraz 48 małych na ścianach.

Pozostawiwszy kolorową abaję opuszczamy meczet przez bramę wypełnioną wspaniale rzeźbionymi połaciami wierzei.

Przy chylącym się do zachodu słońcu wracamy na plac, ale to jeszcze nie koniec obiektów, które należy zobaczyć w kompleksie Hazrati Imam.

Pozostawiamy z boku medresę Barakhan ...

... i idziemy do mauzoleum Świętego Abu Bakra Kaffala Shashi. 

Warto powiedzieć kim był ten człowiek, uważany za najświętszego wśród świętych islamu w Uzbekistanie. Al-Kaffal al-Shashi (pełne nazwisko jest znacznie dłuższe - Abu Bakr Muhammad ibn Ali ibn Ismail Al-Kaffal Al-Kabir al-Shashi) urodził się w muzułmańskim roku 291 (903/904 naszej ery) w Ash-Shash, mieście obecnie znanym jako Taszkent. Obecnie dla muzułmanów z Taszkentu jest on nazywany po prostu Hazrati Imam czyli Święty Imam czyli tytułem, który nadano mu już w X w. Imię Abu Bakr nadano mu z szacunku dla wiernego towarzysza Proroka Mahometa. Przydomek Kaffal wiąże się z jego zawodem i znaczy ślusarz specjalizujący się w wytwarzaniu zamków. Poza tym, że potrafił wytwarzać zamki był też  odważnym poetą, poliglotą, oraz płodnym autor, którego prace z zakresu prawa muzułmańskiego są publikowane we wznowieniach do dnia dzisiejszego. O jego życiu i dorobku napisano księgi, więc kto zainteresowany znajdzie informacje bardziej dogłębne na jego temat.   

I przyszedł czas udać się na ostatni posiłek bo pora lotu się zbliża. Po drodze do taksówki mijamy jeszcze meczet Namazgakh niedostępny do zwiedzania położony na terenie Taszkenckiego Instytutu Islamistycznego imienia Imama Al Bukhari. 

Po drodze na kolację jeszcze rzut oka z taksówki na Pałac Przyjaźni Narodów.

I już kolacja, oczywiście w Magic City Park. Tym razem byrek i manti...

I już żegnamy po kolei, najpierw Magic City...

... później Śpiewające Fontanny...

... i jeszcze tylko zakup uzbeckiego chleba do zabrania do domu i pora jechać na lotnisko... Ale o tym w kolejnym poście.