poniedziałek, 30 września 2024

TA LAL NAL Elephant Camp

 TA LAL NAL Elephant Camp położony w kompletnym pustkowiu to budynek główny z kuchnią, którego przedłużeniem jest wiata z ławkami i stolikami, zadaszona wiata dla słoni  i  nakryty strzechą opartą na palach niewielki pawilon dla obsługi słoni oraz mniejsze chatki, w tym toalety..  


Podczas naszej wizyty - byliśmy tego dnia jedynymi gośćmi - w wiacie dla słoni były trzy słonie dorosłe i jeden 'dzidziuś". Wszystkie te słonie są własnością prywatną gospodarzy z okolicy i wszystkie są "słoniami domowymi". Żaden nie został "porwany do niewoli" z dzikiego życia. Wszystkie urodziły się w gospodarstwach i tam pozostaną.


Wszystkie te słonie są zwierzętami pracującymi. Poza sprawianiem radości turystom czasami pomagają w gospodarstwie czy ściągają ze zrywki drewno... Można jednocześnie powiedzieć, że są słoniami żyjącymi w trybie półwolnościowym. Co to oznacza? Oznacza to, że nie są wiązane, skute łańcuchami czy w inny sposób ograniczane ruchowo. Nie są ograniczone do możliwości poruszania się tylko w zagrodach. Wręcz przeciwnie - mogą swobodnie wędrować po okolicy i żywić się tym, na co mają chęć..


Podczas naszej wizyty  był też czwarty dorosły słoń, ale ponieważ nie był zaangażowany w naszą wizytę wędrował sobie po okolicy i korzystał z dostępnych źródeł pokarmu. A pamiętać należy, że słoń potrafi zjeść... Zjeść i wypić...  Taki dorosły słoń pochłania dziennie do 250 kg roślinnej paszy. Potrzebuje tyle, gdyż jego system pokarmowy nie jest zbyt sprawny i z tego, co zje przyswaja zaledwie około 44% składników odżywczych. Tak więc garść kawałków trzciny cukrowej i kiść bananów, które otrzymujemy dla "karmienia" słoni to co najwyżej deserek "na ząb". Spożywając tyle słoń musi to popijać. Jego dzienne zapotrzebowanie na wodę wynosi około 80 litrów...  


W przeliczeniu rocznym koszty utrzymania słonia nie są małe i nic dziwnego, że chętnie puszcza się go luzem, żeby poszukał sobie jedzenia na własną rękę. Przykładowo dorosły słoń potrzebowałby rocznie około 5.5 tony pędów bambusa i trawy słoniowej (po polsku także rozplenica), ponad pół tony pędów bananów i innych traw, po nieco więcej kolb kukurydzy i słodkich ziemniaków, około 0.7 ton mieszanki kapusty, jabłek i marchwi a dodatkowo około 15 viss soli i 30 viss tamaryndu (żeby ułatwić przeliczenie 1 birmański viss (peittha) równa się 1,68 kilograma). Tak więc nie należy się dziwić, że domowy słoń musi w miarę możliwości wspomagać budżet gospodarzy.


I nie dziwi też, że taki "domownik" gdy się rodzi waży "tylko" w granicach 75 - 115 kg i ma zaledwie 100 cm wysokości w kłębie ale gdy dorośnie to jego waga wzrasta do 3 do 5 ton a wzrostu w kłębie liczy sobie do 250 cm. I słoń ma wielkie serce, które waży do ponad 20 kg ale bije powoli, bo zaledwie 35 uderzeń na minutę. 


Słoń z zasady porusza się powoli w dystyngowany sposób, więc może się wydawać, że jest nieco "ciapowaty". Nic bardziej mylnego. Po pierwsze słoń ma bardzo krótki czas reakcji. Można go "przestraszyć" a raczej zdenerwować i wtedy, na krótkich dystansach może rozpędzić się nawet do około 50 km/h.


Z zachowaniem przy słoniu jest bardzo podobnie jak z zachowaniem w kontakcie z koniem...Do słonia, tak jak do konia nie należy nigdy podchodzić od tyłu. Nigdy nie należy próbować wchodzić słoniowi pod brzuch. Oczywiście nie wolno słonia drażnić. Nie należy przed nim wykonywać gwałtownych ruchów. Nie należy słonia chwytać ani ciągnąć za trąbę. A przede wszystkim nie wolno dawać słoniowi "smakołyków" które nie są przeznaczone specjalnie dla niego...


Oczywiście największą porcję pędów trzciny cukrowej i bananów zgarnął najmniejszy w stadku...



Co nie znaczy, że więksi koledzy zostali pominięci...




Parę słów o zębach słonia. Słoń przez okres życia posiada 26 zębów. To co powszechnie nazywa się słoniowymi kłami to wcale nie kły tylko siekacze i wyrastają one tylko w górnej szczęce rosnąc przez całe życie. Przez resztę życia słoń ma 12 zębów przedtrzonowych i 12 zębów trzonowych. Jednak w jednym czasie słoń dysponuje tylko dwoma parami zębów podczas gdy dwie kolejne się wyżynają. U słoni w przeciwieństwie na przykład do człowieka, występuje tak zwany cykl zębowy. Podczas normalnego życia cykli zębowych jest sześć. Nowe zęby nie rosną w miejscu starych tylko na końcu szczęki popychając już wyrżnięte zęby do przodu. 


Pierwszą parę zębów słoń traci w wieku 2 do 3 lat. Drugą w wieku 4 do 6 lat. trzeci zestaw wypada w wieku 9-15 lat. Czwarty zestaw trwa do wieku 18 - 28 lat. Piąty zestaw wytrzymuje do czasu gdy słoń jest już po czterdziestce. I pozostaje zestaw szósty, który musi wystarczyć na resztę życia. Ciekawostką jest to, że zęby w każdym kolejnym cyklu są coraz większe. Słoniowy ząb trzonowy może mieć nawet 20 cm długości i ważyć około 4 kg. 


Słoń jest przeżuwaczem. Każdej doby na "posilanie się" spędza blisko 22 godziny zbierając i przeżuwając paszę. I zęby trzonowe są tu podstawą. Kły są pomocne, na przykład przy odzieraniu kory z drzew, wygrzebywaniu korzeni. Służą też do torowania sobie drogi przez usuwanie przeszkód. Ale bez kłów słoń może sobie radzić. Bez zębów trzonowych już nie. Niektóre słonie mają szczęście i na starość pojawia się u nich jeszcze jeden, siódmy cykl zębowy. Jednak to sytuacja wyjątkowa. 


Cóż więc dzieje się, gdy stary słoń straci szósty komplet zębów. Niestety dla takiego słoniowego starca oznacza to nieuniknioną śmierć z powodu niedożywienia. Należy jednak pamiętać, że słonie azjatyckie żyją przeciętnie około 60 lat a zdarza się, że dożywają nawet do blisko 80. Często więc słoń "domowy" przeżywa swojego pierwotnego opiekuna, mahouda.


Jak widać na zdjęciach, w tak zwanym międzyczasie słoń, który wcześniej buszował po okolicy pojawił się w ośrodku, ale wchodzeniem do zagrody  nie był zainteresowany, i nikt go tam nie zaganiał. 





W tym przypadku Młodziak był jednak poza wszelką konkurencją i to do niego trafiła największa część przeznaczonych na poczęstunek dla słoni przysmaków...



Fascynującym elementem budowy słonia jest jego trąba. Organ ten to wydłużony nos połączony z górną wargą. Działa jak urządzenie hydrauliczne pozbawione pości a jednocześnie, jak ludzki język może wykonywać precyzyjne kontrolowane ruchy we wszystkich kierunkach i płaszczyznach. I jest to urządzenie bardzo skomplikowane. Aż trudno uwierzyć, że na budowę mięśniową trąby składa się osiem mięśni głównych przebiegających po jej bokach oraz wprost trudna do uwierzenia liczba 40,000 innych mięśni (dla porównania ciało człowieka zbudowane jest z zaledwie 639 mięśni!). Ten zestaw mięśniowy pokryty skórą posiada niewyobrażalną siłę pozwalającą unieść "tylko" do 30,000 kg. Tak więc podniesienie na trąbie człowieka o wadze 100 kg na grzbiet to jak dla człowieka podniesienie pudełka zapałek.



Funkcja trąby jako nosa daje słoniowi zdolność oddychania. Przez całą długość trąby przebiegają dwa, niezależne od siebie kanały powietrzne. Nic więc dziwnego, że słoń może schować się cały pod wodą jednocześnie oddychając przez trąbę, której końcówka wystaje nad wodę.


Trąba pozwala też słoniowi "gospodarować wodą. Jednak jako organ oddechowy nie służy do picia wody. Słoń jedynie zaciąga trąbą wodę a następnie decyduje, co z nią zrobić. Może napić się wody z trąby kierując jej strumień do pyska, może polać wodą dowolny obiekt nawet w odległości kilku metrów, ale też może użyć tej wody jak prysznica, żeby się schłodzić albo spłukać z siebie kurz. A trochę tej wody w trąbie się mieści bo standardowo słoń na jeden "zaciąg" może pobrać nawet do 11 litrów wody.


Mało kto wie, że trąba jest też organem zapewniającym słoniowi doskonały węch. W trąbie znajdują się miliony receptorów, które sprawiają, że słoń ma węch porównywalny lub lepszy niż pies myśliwski. Dzięki temu na przykład słoń potrafi wyczuć wodę z odległości nawet kilkunastu kilometrów. Jako narzędzie komunikacji przez trąbę słoń wydaje dźwięk. Pozycja trąby komunikuje też stan emocjonalny słonia. Kolejną funkcją trąby jest jej funkcja chwytna. Trąba zakończona jest delikatnymi ruchomymi wyrostkami zwanymi "palcami", które służą do badania obiektów przez dotyk i do chwytania obiektów a czasem również do kruszenia czy zgniatania ich. Dzięki tym palcom słoń potrafi podnieść nawet tak delikatny przedmiot jak źdźbło trawy. W tym elemencie istnieje wyraźna różnica między słoniem afrykańskim, który posiada dwa "palce" natomiast słoń azjatycki tylko jeden "palec"  


Ostatnią ciekawostką jest wynik zakończonych w 2020 r badań słoni azjatyckich, w których wykazano, że słoń może być "praworęcznym" lub "mańkutem". Otóż do osiągnięcia wieku jednego roku słoniowy cielaczek wybiera sobie preferowaną stronę i później przez resztę życia preferuje chwytanie przedmiotów, w tym pożywienia, z lewej lub prawej strony...


Jak wyraźnie widać na zdjęciach, zadaszona wiata dla słoni ogrodzona jest płotem z bali tylko z trzech stron a czwarta jest otwarta na drogę i słonie, według życzenia czasem wybierają się na spacer...




Z drugiej strony, w upalny dzień jak podczas naszej wizyty jednak preferują pozostawać w cieniu pod dachem.








Jeden z przyszłych mahoudów w wieku około 10-12 lat ma swoją małpkę, z posiadania której jest bardzo dumny...



A w międzyczasie przygotowany i zaserwowany został lunch. Tym razem mogliśmy popróbować prawdziwie rzeczywistych birmańskich smaków. 





Obiad minął bardzo szybko, gdyż oba Zające chciały jak najszybciej wrócić do bliższych kontaktów ze słoniami...



A jak przebiegał dalszy ciąg tego pięknego dnia w kolejnym poście...

piątek, 27 września 2024

Trochę plaży i wycieczka do słoni

 Na dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy popołudniowy wyjazd do TA LAL NAL Elephant Camp. Świetnie znamy różne negatywne opinie odnośnie odwiedzania takich miejsc, jednak w większości piszą je ludzie, którzy nigdy w takim miejscu nie byli i nie mają zielonego pojęcia o słoniach, ich zwyczajach, zachowaniach oraz o relacjach słoń - człowiek i człowiek - słoń. Biorąc pod uwagę fakt, iż kultura Birmańczyków nie jest tożsama z kulturę Tajów zdecydowaliśmy się sprawdzić, jak wygląda słoniowa rzeczywistość w okolicach Ngapali Beach. 

Jednak wycieczka zaczyna się dopiero wczesnym popołudniem, więc wcześniejsze godziny spędzamy na hotelowej plaży i przy basenie... Oczywiście rozpoczynając dzień od bardzo godnego śniadania... 


Ze znalezieniem wolnych leżaków pod parasolem na hotelowej plaży nie ma najmniejszego problemu. Dla wielu gości godziny przedpołudniowe to czas zbyt wysokich temperatur i większość, a szczególnie Azjaci, którzy nie opalają się (szczególnie kobiety, które wydają majątek na kosmetyki wybielające skórę)pojawia się na plaży w okolicach zachodu słońca.



Tam, gdzie kończy się nasza hotelowa plaża jest jedno z wyznaczonych miejsc dla lokalnych handlowców i usługodawców... I tam piętrzy się stos solidnie napompowanych dętek od kół traktorów...


Wiemy już w jakim celu wczoraj wieczorem ta kobieta tak intensywnie pracowała pompując cały stos dętek...


Nasze doświadczenie pokazuje, że większość Azjatów, a szczególnie Chińczyków, "boi się" słońca i wody. Na azjatyckich plażach widzimy setki dzieci i dorosłych wciśniętych w pokrywający ciało od stóp po szyję (często też z kapturem) kostium kąpielowy. I nie jest to sławne burkini tylko strój z filtrem UV żeby przypadkiem "słońce nie złapało". Druga sprawa, to turyści tacy mają lęk przed wchodzeniem do wody. Czy to w hotelowym basenie, czy w morzu, rzece lub jeziorze pławią się w kamizelkach ratunkowych i właśnie z kołami ratunkowymi. A że solidnie napompowana dętka to bardzo atrakcyjne koło ratunkowe to jest na taki sprzęt popyt. A jak jest popyt, to musi znaleźć się i podaż... 


Hotelowy bar zapewnia ratunek, gdy upał zaczyna doskwierać...





I bardzo miło jest opotaplać się w niewiele chłodniejszej niż powietrze morskiej wodzie...







Ale koniec tej plażowej rozpusty. Zbliża się pora wyjazdu do słoni... Jesteśmy gotowi i czekamy przy recepcji na nasz transport.



Mały tu także znalazł "stanowisko kosmetyczne" gdzie można zabezpieczyć się przed słońcem pastą tanaka...



A przed wyruszeniem w drogę żegnają nas hotelowe słonie...



Przyjechały nasze "koła" i jedziemy. Przejeżdżamy przez miasto Thandwe, zatrzymujemy się przy niewielkiej jadłodajni na uboczu, gdzie widać, że zachodzą tylko mieszkańcy okolicznych domów, żeby odebrać pakunki z jedzeniem  i jedziemy dalej w zacienione miejsce nad brzegiem rzeki Thandwe. Cisza, spokój i tylko parę pasących się bawołów. Tutaj zacznie się na dobre nasza dzisiejsza wycieczka.



Idziemy do rzeki piaszczystą dróżką a za drzewami widzimy jedną ze świątyń w Thandwe - pagodę Shwe Ann Taw




Jesteśmy w zakolu rzeki Thandwe, tu czeka na nas nasz przewoźnik oraz łódka z malutkim silniczkiem i czterema miejscami do siedzenia...


Żebyśmy sobie za bardzo nie nagrzali głów dostaliśmy palmowe kapelusze...


Obóz słoni TA LAL NAL położony jest kilka kilometrów w górę biegu rzeki Thandwe i nie ma do niego żadnego innego sposobu dotarcia niż tylko łódką. O drodze można byłoby tylko pomarzyć, a jeżeli jest jakaś ścieżka, to trudno byłoby ją znaleźć wśród bujnej roślinności porastającej teren po obu brzegach rzeki.




W dolnym biegu rzeki Thandwe jest sporo wody i rejs przebiega bardzo sprawnie.










Co jakiś czas mijamy zacumowane przy brzegu łodzie, co wskazuje że jacyś ludzie tu gdzieś są, ale nie widać żadnych chat ani innych przejawów lokalnego życia...








I wreszcie jest na brzegu jakaś chata i kawałek uprawnego poletka.










W kilku miejscach przy brzegu widzimy plantacje bananów.



I wreszcie są pierwsi ludzie...



A jak są ludzie to są i bawoły wodne a to znak, że gdzieś na brzegu jest jakaś wioska...



Mieszkańcy brzegów rzeki Thandwe zajmują się między innymi wycinką bambusa, który następnie spławiany jest rzeką powiązany w tratwy do miasta Thandwe.






Miejscami poziom wody jest dość niski i nasz flisak musi sporo manewrować między kamieniami.






W końcu dopływamy do pierwszego miejsca, gdzie poziom wody jest zbyt niski żeby dało się płynąć dalej łodzią z pasażerami. Musimy więc pokonać kawałek po kamienistym brzegu a nasz flisak przepycha łódź do miejsca, gdzie woda jest nieco głębsza...


















Tutaj znowu konieczny był krótki spacer...



Drewno do Thandwe można wieźć łodzią przy okazji zabierając całą rodzinę do miasta...



Tutaj przygotowywana jest kolejka bambusowych tratw do spławu. 







Szkoła? Dla części mieszkających tu dzieci to miejsce nieznane. Za to znana jest od najmłodszych lat praca...




Jest pora sucha więc porastająca okoliczne wzgórza puszcza jest podatna na pożary. I nikt ich nie gasi, bo  nie ma jak. Jak się spali to za jakiś czas wyrośnie nowa...



I po około półtorej godziny rejsu na brzegu pojawia się znak...



Już tylko kilkadziesiąt metru spaceru i spotkamy nasze słonie, ale o tym kolejny post.