poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Jedziemy do Mjanma czyli dawnej Birmy

Mjanma to kraj, który od dawna planowaliśmy odwiedzić. Jednakże sytuacja polityczna i względy bezpieczeństwa za czasów junty wojskowej stanowiły poważny hamulec. Gdy nastąpiły zmiany zaczęliśmy obserwować bilety i kiedy pojawiła się korzystna oferta linii Emirates zakupiliśmy, za nieco ponad 4000 zł, dwa bilety na trasie Warszawa - Dubaj - Yangon (Rangun) - Bangkok - Dubaj - Warszawa. 
Na zwiedzanie kraju daliśmy sobie trzy tygodnie zakładając, że w tym czasie uda nam się odwiedzić najciekawsze miejsca oraz nieco odpocząć na nadmorskiej plaży.
I tak 3 kwietnia 2019 r. o godzinie 15:00 wystartowaliśmy w podróż...



Pierwszy odcinek trasy Warszawa - Dubaj to wygodny lot wieczorny. I miło zobaczyć, że trasa niejako "zahacza" w perspektywie o nasze rodzinne miasto...



Nasze doświadczenia z liniami Emirates są zawsze pozytywne. Wygodnie, kulturalnie i z bardzo przyzwoitym posiłkiem na trasie...





Miło też, że przyzwoitą kolację można podsumować ginem z tonikiem...



A gdy za oknem pojawia się taki widok to znak, że schodzimy do lądowania od strony Emiratu Sharjah (Szardża) i za chwilę wylądujemy w Dubaju.


Jest godzina prawie 23:00 miejscowego czasu a nasz lot z Dubaju do Rangunu mamy o 9:15 rano. 

Mamy więc wybór - kwitnąć na lotnisku albo też wyjść na miasto i obejrzeć nieco Dubaju w nocy. Nie byliśmy wcześniej w Emiratach a spać nie za bardzo nam się chce, więc szybka decyzja i idziemy do odprawy paszportowej.
Krótka rozmowa. Kilka szczerych uśmiechów, dostajemy pieczątki w paszportach i już jesteśmy w Dubaju. Temperatura wystarczająca by Mały przeżył krótki szok termiczny. A teraz taksówka i jedziemy zwiedzać. Najpierw do Dubai Mall i Burdż Chalifa ...







A później znów do taksówki, aby przenieść się do słynnej dzielnicy Dubai Marina...






O tym nocnym zwiedzaniu napiszemy osobny wpis. Tutaj napiszę tylko, że to, co zobaczyliśmy nakłoniło nas do odwiedzenia Emiratów na dłużej...
Nad ranem wracamy na lotnisko. Znowu szybka odprawa i jesteśmy gotowi lecieć dalej. Prześpimy się w trakcie lotu...



Z Dubaju wylatujemy o 9:15. Wszystko o czasie, wszystko bez problemów... I  tym razem również standardy linii Emirates nas nie zawiodły. Podczas lotu było co zjeść i co wypić...


Najpierw dość długo lecimy nad wodą, później przecinamy Półwysep Indyjski. I znowu woda pod nami...




Kilka minut po 17:00 podchodzimy do lądowania w Yangon Będziemy na miejscu punktualnie...










Odprawa na lotnisku przebiegła bardzo sprawnie. W międzyczasie zapadł zmrok. Oczywiście można jechać z lotniska do centrum korzystając z BS Shuttle po 500 kyat od osoby, jednak po długim locie i nocy spędzonej na zwiedzaniu Dubaju woleliśmy skorzystać z taksówki. W sumie do naszego hotelu z lotniska jest jedynie niecałe 9 km, więc i cena była całkiem rozsądna. 

Nasz hotel - Crystal Palace Hotel Yangon położony jest pod adresem No. 219 Shwegondaing Rd, w centrum miasta, ale po ciemku nasz kierowca miał niewielki problem, by go odnaleźć...


Po bardzo miło przebiegającej procedurze check-in udaliśmy się do naszego pokoju, który całkowicie zaspokajał nasze potrzeby... 






Wybraliśmy się też na taras na dachu, z którego widać największą turystyczną atrakcję Yangonu - Pagodę Shwedagon, oddaloną od hotelu o zaledwie 20 minut spaceru....


Znacznie bliżej, około 500 m od hotelu znaleźliśmy lokalną restaurację działającą 24/7 i tu zdecydowaliśmy się zakotwiczyć na nasz pierwszy posiłek w tym nowym dla nas kraju...






Kolacja okazała się być wyśmienita, a kosztowała grosze. Zapewne jutro też odwiedzimy to miejsce... A teraz pora na odpoczynek, gdyż jutro zaczynamy ostre zwiedzanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz