środa, 18 marca 2020

Ho Chi Minh - wycieczka po okolicy Cao Dai i Cu Chi

Nasza podróż po Wietnamie trwa już prawie miesiąc, a my nadal nie mamy dosyć. Wiemy, że widzieliśmy już prawie wszystko co chcieliśmy i raczej do Wietnamu już nie wrócimy....... Musimy ostatnie dni pobytu wykorzystać na maksa żeby zobaczyć jeszcze coś i jeszcze coś.... 
Poprzedniego dnia w lokalnym biurze turystycznym "Albatros" wykupiliśmy całodniową wycieczkę, która zawierała dwa interesujące nas miejsca..... No dobrze mnie interesowało tylko jedno, ale DZ koniecznie chciał zobaczyć tunele Cu Chi więc musiałam pójść na kompromis.... Ja musiałam koniecznie zobaczyć Cao Dai i być tam na mszy, a reszta nie była dla mnie istotna......

Nasza wycieczka rozpoczyna się o 8 rano więc czekała nas wczesna pobudka .... strasznie nie lubię na urlopie wstawać skoro świt, ale jak się chce coś zobaczyć to nie ma wyjścia........ Biuro jest blisko hotelu więc spokojnie zjadamy śniadanie i idziemy do biura, gdzie będziemy czekali na przewodnika, który zabierze nas do autobusu...... Niestety w Ho Chi Minh autobusy nie podjeżdżają pod hotele położone w wąskich uliczkach... uczestnicy wycieczek muszą na własną rękę dotrzeć do biura i dopiero stamtąd są odbierani. Dotyczy to również osób korzystających tylko z transportu......

Poranny przejazd przez Ho Chi Minh wydał nam się bardzo długi. Jak to zwykle bywa na zorganizowanych wycieczkach oprócz interesujących nas miejsc są jeszcze takie, które czy chcesz, czy nie musisz zobaczyć. Zajeżdżamy do lokalnego warsztatu specjalizującego się w wyrobach z laki zatrudniającego osoby będące ofiarami wojny wietnamskiej.

Wyroby są przepiękne, ale cena to istny kosmos.....








Kolejny przystanek to świątynia Cao Dai. Ta najważniejsza dla wyznawców Cao Dai świątynia znajduje się około 100 km od Ho Chi Minh w wiosce Long Than. W całym Wietnamie jest 1000 świątyń. Świątynię wybudowano w 1955 roku. Kaodaiści wierzą, że wszystkie religie na świecie są tak samo ważne. Podstawą ich filozofii jest tolerancja. Na równi ze sobą czczą Buddę, Jezusa Chrystusa, Allacha, Bogów Hinduizmu, Konfucjusza, Joannę d'Arc czy Juliusza Cezara.

Wszystkie świątynie Cao Dai mają ten sam styl przypominający chrześcijańską katedrę z ołtarzem i nawami bocznymi. Głównym punktem kościoła jest ołtarz z Boskim Okiem, w źrenicy którego umieszczono symbol Ying i Yang. Msze odbywają się codziennie, wierni zbierają się w grupach, podzielonych na sekcje i ubrani są w długie szaty. Mężczyźni ustawiają się po prawej stronie, kobiety po lewej. Białe szaty przeznaczone są dla świeckich wyznawców. Żółte dla kapłanów Buddyzmu, niebieskie Taoizmu i czerwone Konfucjanizmu. Biskupi na nakryciach głowy mają wyhaftowane Boskie Oko.
Wnętrze świątyń jest bardzo kolorowe i bogato zdobione. Filary świątyni oplatają smoki i kobry .
Kaodaiści wierzą w buddyjską zasadę odrodzenia i karmy. Każdy ma prawo wejść do świątyni i obserwować mszę z tarasu nad wejściem.































Uczestnictwo w mszy było niesamowitym przeżyciem. Warto było tak długo jechać żeby  zobaczyć to miejsce. Ten spokój i ciepło bijące od Kaodaistów ....Staram się zawsze patrzeć z dużym dystansem na wszelkie religie, ale chyba po raz pierwszy byłam tak pozytywnie zaskoczona tym co widziałam i miałam okazję uczestniczyć.

Wokół świątyni grasują stada małp i nie są to przyjazne zwierzęta. Trzeba na nie bardzo uważać bo atakują nie tylko siebie wzajemnie ale też ludzi.





Podczas naszego poprzedniego pobytu w Wietnamie nie udało się DZ zobaczyć tuneli, a bardzo chciał więc zobaczy je dzisiaj, a ja mu tylko potowarzyszę bo jak wiadomo zupełnie takimi miejscami nie jestem zainteresowana, a jak jeszcze przewodnik pokazał nam pułapkę na psy to już nic więcej widzieć nie chciałam..... Ale widziałam więc opiszę to jak to ja w takich przypadkach bardzo subiektywnie....
Nigdy nie interesowałam się historią wojny Wietnam-Ameryka i byłam święcie przekonana, że tunele powstały własnie na potrzeby tej wojny i tu moje zaskoczenie. Tunele powstały w 1948 roku, wybudowali je wietnamscy żołnierze walczący z Francuzami.... Podczas wojny z Amerykanami tunele rozbudowano i udoskonalono. W trakcie wojny na obszarze 120 km toczyło się podziemne życie. Tysiące ludzi mieszkało w tunelach; organizowano w nich szpitale, magazyny żywności, zbrojownie i centra dowodzenia. Nasz przewodnik twierdził, że służył w armii wietnamskiej i współpracował z Amerykanami. Nie wiem  czy mówił prawdę, ale cały czas miałam wrażenie, że mówi to co musi....

A jak wygląda zwiedzanie..... Każda grupa zaczyna od obejrzenia filmu ... i tu niestety oboje z DZ nie daliśmy rady.... propaganda i robienie ludziom wody z mózgu... wyszliśmy przed zakończeniem... ku naszemu zdziwieniu jak wyszliśmy z podziemnego szałasu, zobaczyliśmy młodego Australijczyka, który też nie wytrzymał oglądania tych głupot..... 




To właśnie miejsce gdzie wyświetlane są propagandowe filmy..


Po obowiązkowym punkcie każdy przewodnik zabiera swoją grupę i ściśle wyznaczone miejsca. Na plus dla nich, że starają się to robić tak żeby omijać tłum...

Ukryte wejścia do tunelu... Widziałam coś takiego na filmach, ale w realu nigdy.... Oboje musieliśmy spróbować jak się czuje człowiek, który wchodzi i wychodzi przez taki otwór.... Łatwo nie jest.... Jako osoba "znacznych" rozmiarów nie dałam rady sama wyjść co będzie widać na filmie.... DZ niby wyższy niż ja a też miał problem.... i tu pojawia się pytanie jak to robili Ci niewysocy Wietnamczycy?...







W tym miejscu nerwy mi puściły, ale DZ zrobił fotki więc opiszę... Niestety nasz przewodnik z ogromną satysfakcją opowiadał jak to budowano pułapki na patrole.... Żołnierze  Amerykańscy po dżungli przemieszczali się z psami.... pies biegł przodem i wpadał na coś takiego...... Nawet nie chcę myśleć o cierpieniu tego biednego zwierzaka.....  No i tekst, że potem Wietnamczycy mieli świetną kolację z grillowanego mięsa mnie dobił........






Pod ziemią nie ma powietrza. Podczas wojny z Francuzami Wietnamczycy przekonali się, że muszą udoskonalić tunele i stworzyć obieg powietrza. Okazało się, ze idealnym rozwiązaniem są kopce takie jak budują termity....



Obowiązkowo każda wycieczka musi zobaczyć pułapki na wroga i narzędzia tortur...






Ludność cywilna zatrudniana była do produkcji amunicji. Na potrzeby muzeum stworzono miejsce, gdzie pokazano jak w prymitywnych warunkach wytwarzano broń...... W ten sposób "rozbrajano" niewybuchy, wyciągano z nich materiał wybuchowy a z niego konstruowano własne ładunki wybuchowe do pułapek na przeciwnika... Ale zdarzało się też, że rozpiłowywana bomba wybuchała manipulującym przy niej a wtedy...





W tym miejscu można dokupić sobie dodatkową atrakcję - strzelanie z autentycznej broni na skonstruowanej obok strzelnicy. Możesz spróbować kilku rodzajów broni, głównie pozostałości po US Army... Jeden strzał = 10$. Zysk przeznaczony jest na utrzymywanie obecnej wietnamskiej armii.

Przechodzimy do miejsca gdzie można zobaczyć jak Wietnamczycy przechytrzali armię Amerykańską.... Przemieszczali się w klapkach, które były tak zrobione, że "wróg" nie mógł wiedzieć w którą stronę prowadzi trop....  Natychmiast skojarzyło mi się to z opowieściami o Radzieckich szpiegach...... i tylko pytanie pozostaje kto pierwszy to wymyślił?



Mamy okazję wejść do tuneli... I tu taka uwaga tunele zostały poszerzone i dostosowane dla turystów. Co około 100 metrów jest wyjście ewakuacyjne. Przejście tunelami dla tak małej osoby jak ja nie jest problemem, ale też łatwo nie było...... DZ już cały czas poruszał się tylko na kolanach, obijał sobie głowę, brakowało mu powietrza. I pomyśleć sobie jak musieli się czuć lokalsi, którzy w tych tunelach żyli...








Po wyjściu z tunelu jeszcze pobiegłam zrobić zdjęcie wieży strażniczej, która nie jest w programie....


Nasz przewodnik opowiadał nam kilka historii o głupocie i braku zrozumienia sposoby myślenia Azjatów wśród Amerykanów. Nie wiem czy to prawda, ale mogło tak być... Podobno on był po stronie słusznej i współpracował z Armią USA.... Mieli przeprowadzać ważną akcję i tu była jego uwaga - nie teraz bo jest pełnia księżyca, poczekajcie na zaćmienie; w ciemności będzie łatwiej. Generał nie zgodził się i akcja się nie powiodła.....
Amerykanie chcieli zalać tunele, ale nie wiedzieli, że tunele zostały wybudowane powyżej poziomu rzeki i jak zaczęli wlewać wodę do tuneli to Wietnamczycy kąpali się na brzegu rzeki w wodzie, która z tuneli wypływała.....
Inny pomysł Amerykanów to spalenie tuneli.... nalali benzyny i podpalili. Tyle, że tunele zbudowane były z gliny i jak je podpalili to tylko utwardzili glinę ......
I pomimo stosowania przez armię US taktyki spalonej ziemi, nalotów dywanowych, napalmu i "agent orange" nie udało się opanować tuneli...

Nasza wycieczka miała się skończyć o 18, ale o tej godzinie to my dopiero wychodziliśmy z tuneli.... Po drodze jeszcze zobaczyliśmy zachód słońca



Do hotelu wróciliśmy późno i postanowiliśmy zjeść kolację przy hotelu. Coś nie tak poszło z serwowaniem bo ja swoje danie dostałam, a DZ musiał poczekać.... Jedzenie było super i jeszcze tam wrócę.. Już tak mam, że przed lotem muszę się najeść .......





To już nasza ostatnia noc w Wietnamie. Jest ciepło, widoki mamy super, nie chce nam się wracać do domu. Długo siedzimy na tarasie naszego hotelu ..........





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz