piątek, 20 sierpnia 2021

W drogę do Laosu

Przed nami najdłuższy etap tej podróży. Co drugi dzień kursuje bezpośredni autobus z Chiang Rai do Luang Prabang. Odjeżdża z Terminalu 2 położonego na przedmieściach miasta o godzinie 12:30 by do Luang Prabang dotrzeć następnego dnia rano - teoretycznie około 6:00, a praktycznie zależnie od tego jak przebiegać będzie droga i odprawa graniczna na Moście przyjaźni. Bilet kosztuje 950 THB. Są oczywiście jeszcze inne połączenia, ale wymagają one przesiadki. Najczęściej oferowane to dwuetapowa podróż. Pierwszy autobus wiezie do przejścia granicznego na tajskim brzegu Mekongu. Po odprawie są dwie opcje - albo shuttle bus na brzeg laotański do punktu odpraw, albo piechotką z bagażami jakieś dwa kilometry. Po laotańskiej stronie odprawa i kolejny autobus do Luang Prabang. Tyle, że ta opcja może się okazać ryzykowna. Jeśli autobus po stronie tajskiej spóźni się, lub odprawa graniczna trwa zbyt długo autobus laotański odjeżdża o wyznaczonej godzinie a następny jest, ale dopiero kolejnego dnia. W naszej ocenie autobus bezpośredni uznaliśmy za rozwiązanie korzystniejsze i zdecydowaliśmy się na tę opcję podróży...

Ale zanim ruszymy w drogę mamy jeszcze przedpołudnie, które postanawiamy wykorzystać na wypoczynek w naszym hotelu...

Hotel Laluna jest średniej wielkości hotelem resortowym. Hotel jest popularny między innymi wśród turystów z Niemiec, którzy przyjeżdżają tu na pobyty wakacyjne trwające od 7 do 14 dni i spędzają większość czasu na wypoczynku w hotelu z okazjonalnymi wyjazdami w okolice. Śniadania mają formę całkiem solidnego bufetu...  





Gdy w perspektywie jest długa podróż potrzebne jest solidne śniadanie...




Jako hotel resortowy Laluna posiadać musi basen. Nie jest on zbyt wielki, ale położony jest w otoczeniu zieleni i oferuje możliwość przyjemnego spędzenia czasu w ciągu całego dnia. Przy basenie oczywiście dostępne są stale plażowe ręczniki. Obsługa dba o komfort donosząc zamawiane napoje. Obok basenu znajduje się też centrum spa oferujące oczywiście różne warianty tajskiego masażu...




Bardzo przyjemny jest spacer po hotelowym parku. Na głowę nic nie spadnie, gdyż pod drzewami rozciągnięte są siatki chroniące przed niespodziewanym kontaktem ze spadającym z drzewa kokosem. Natomiast na dolnym poziomie jest bardzo wiele kwiatów oraz kwitnących krzewów...








Przed samym wyjazdem można też zrelaksować się w przewiewnym hotelowym lobby...



Nieco po 12:00 meldujemy się na Terminalu Autobusowym. Jest gdzie usiąść, a nieznaczne schłodzenie w stosunku do otaczającego budynek upału zapewniają wentylatory. Nasz autobus przyjeżdża z Chiang Mai, więc mamy pewne wątpliwości, czy będzie na czas. Okazuje się jednak, że czasy przejazdu obliczone zostały tak, że autobus pojawił się przed czasem i kierowcy mieli trochę wytchnienia...


Gdy tylko autobus ruszył z Terminalu pasażerowie otrzymali "wyprawkę" na drogę - wodę i soczek do picia, kanapki oraz ciasteczka. Do postoju na posiłek przeżyjemy. No bo przecież pewne jest, że na blisko 20-godzinnej trasie panowie kierowcy będą musieli zatrzymać się gdzieś na pożywny posiłek...


Nasz autobus to wygodna wersja miejscowa Mercedesa i jak na tę markę jest bardzo komfortowy, chociaż na tak długą podróż lepszy byłby autobus taki, jak na nocne trasy wykorzystywany jest w Wietnamie - z siedzeniami rozkładanymi do pozycji leżącej - tym bardziej, że podróż będzie trwała jeszcze praktycznie całą noc. Nie zazdroszczę też kierowcom. Tajski autobus przystosowany jest do lewostronnego ruchu w Tajlandii w związku z czym miejsce kierowcy jest po prawej stronie. Ruch w Laosie jest ruchem prawostronnym co nie ułatwi zadania kierującemu. A droga jest wąska, kręta i dość podrzędnej jakości, więc dodatkowo pozycja po niewłaściwej stronie zadania nie ułatwia...


No i wreszcie przed nami budynek przejścia granicznego nad Mekongiem. Tutaj pożegnamy Tajlandię, aby po przejechaniu Mostem Przyjaźni na lewy brzeg zacząć podróż po Laosie. Ale to w kolejnym wpisie już z Laosu...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz