poniedziałek, 20 marca 2023

Bodegi Cafayate

Zachwyceni widokami dotarliśmy do Cafayate... Samo miasto nie jest specjalnie zachwycające, natomiast najciekawsze są jego okolice, i to nie ze względu na krajobrazy czy przyrodę. O "wielkości" tego miejsca przekonujemy się już na granicy miasta. Wino, wino i jeszcze raz wino to wizytówka Cafayate...


Pierwsze miejsce, gdzie można spróbować miejscowych win napotkaliśmy przy samej drodze do miasta. Krótki postój, rzut oka na ofertę i możemy jechać dalej. Wprawdzie można byłoby spróbować tutaj sześciu gatunków win, jednak i cena z kosmosu i miejsce niezbyt ciekawe. Ot taki sobie biznesik dla śpieszących się turystów, którzy pędzą dalej i na moment przystaną przy drodze... Nie nasze klimaty i nie tego poszukujemy... My chcemy odwiedzić prawdziwą estancja z klimatem ...


Po kilkuset metrach zjeżdżamy na słynną Ruta 40 prowadzącą wzdłuż Andów przez całą Argentynę od granicy z Boliwią w La Quiaca na północy aż po wybrzeże Atlantyku w Punta Loyola, u ujścia rzeki Gallegos River. I z tą drogą będziemy spotykać się wielokrotnie podczas naszej dalszej podróży. 
Tym razem po kilku kilometrach widzimy znak z interesującym nas wizerunkiem, więc skręcamy w boczną, szutrową i w katastrofalnym jak na nasze standardy stanie, drogę do Bodegi należącej do Piattelli Vineyards, firmy założonej przez osoby o jakoś tak swojsko brzmiącym nazwisku Jon i Arlene MALINSKI...


Już podczas dojazdu do parkingu przejeżdżaliśmy drogą przez wspaniałe winnice, słynne winnice w dolinach Calchaquíes. Ale o winnicach, winogronach i sławnych winach nieco dalej. W drodze z parkingu widać, że obiekt jest godny odwiedzin...




Idziemy wykładaną kamiennymi pływami ścieżką, obsadzoną lawendą, a przed nami budynki - produkcyjny, biuro i winiarnia...






Podziwiamy to piękne miejsce i niestety spotyka nas pewne rozczarowanie. Wprawdzie winnica teoretycznie działa codziennie od 10:00 do 19:00 i w tym czasie organizowane są zwiedzanie działu produkcji oraz degustacje, to jednak są one realizowane w wyznaczonych godzinach i potrzebna jest wcześniejsza rezerwacja miejsca, gdyż chętnych jest więcej niż możliwości obsługi. W naszym przypadku jechaliśmy "na żywioł" i okazało się, że niestety nie załapiemy się. Co najwyżej możemy iść do bodegi i tam zamówić jakiś obiad i "spłukać go" winem. Niestety nie mamy ochoty na jedzenie, a i ceny win do testowania są raczej kosmiczne. Idziemy więc na dalszy spacer....... miejsca na degustację poszukamy dalej...








Obiekt Piattelli Vineyards pod Cafayate drugi znajduje się w Mendozie) otoczony jest winnicami. Winnice te określa się jako winnice wysokościowe, gdyż położone są na wysokości ponad 1700m n.p.m.. Są to winnice eco nawadniane wodą spływającą z Andów. 





 Region ten słynie z ekstremalnej amplitudy termicznej, gdzie różnica temperatur między dniem, a nocą wynosi średnio 15°C. Region zapewnia jednak idealne warunki do uprawy winogron o intensywnym aromacie i grubej skórce, więc winnice skomponowane są z winorośli odmian Malbec, Torrontes, Cabernet Sauvignon oraz Tannat.  



Nad produkcją czuwa reprezentująca czwarte pokolenie winiarzy Pani Valeria Antolin. Natomiast główne produkty, którymi szczyci się Piattelli z Cafayate wyglądają jak poniżej (zdjęcia ze strony firmy), przy czym królem wśród tutejszych win jest oczywiście umieszczone pośrodku wino Torrontes. 



Nie mogąc degustować tutejszych produktów z niejakim smutkiem ruszamy dalej w kierunku kolejnych regionalnych winiarni.


Wracamy na Ruta 40 i po kilku kilometrach przekonujemy się, że wprawdzie mieliśmy chęć jechać w kierunku Molinos to jednak ta droga to nie nasza bajka. Ta jedna z najdłuższych na świecie dróg, na znacznych odcinkach posiada nawierzchnię szutrową, tak nierówną i dziurawą. Droga usiana jest licznymi sporej wielkości kamieniami, niestety normalnym samochodem nie da się tam jechać... I chociaż widoki piękne, to rozum mówi dość...









W tym filmie z Ruta 40 nie stosowałem stabilizacji obrazu...


Ta zmiana kierunku nie oznacza zmiany ogólnych planów. Po kilkunastu minutach jazdy jesteśmy przy kolejnej estancji gdzie nie ma konieczności rezerwacji i możemy nie tylko obejrzeć piękny obiekt, w części przekształcony na hotel, ale też i delektować się wyprodukowanymi na miejscu winami...




W przeciwieństwie do nowo wybudowanego obiektu Piattelli obiekty El Esteco to historyczna, nieco rozbudowana hacjenda. 




Zanim pójdziemy do bodegi, przetestować produkowane tu wina, idziemy obejrzeć zabudowania hacjendy obecnie pełniącej rolę hotelu.


Założyciele Bodega El Esteco przybyli do Cafayate z Włoch pod koniec XIX wieku. Stworzyli budynek w hiszpańskim stylu kolonialnym, a wokół winnice, których ta posiadłość posiada w przybliżeniu 400 ha. Na teren hacjendy (obecnie hotelu) wchodzi się przez stylową bramę...



Dalej przechodzimy przez kolejne dziedzińce...








Przy jednym z nich znajduje się zgodnie z tradycją kaplica.


Centralnym pomieszczeniem głównego budynku jest sala pełniąca rolę hallu recepcji.




Obok znajduje się sala klubowa.



Szklane drzwi z recepcji prowadzą do ogrodu otoczonego bielonymi skrzydłami bocznymi hacjendy, gdzie mieszczą się pokoje hotelowe dla gości... A jest to pięć gwiazdek, więc tanio nie może być...


Pięciogwiazdkowy hotel musi oferować swoim gościom coś specjalnego. W przypadku El Esteco jest to jedyne w Ameryce Południowej winiarskie Spa z łaźniami, gdzie można doświadczać kąpieli w winie i skórkach winogron, jak również zażywać masaży ciepłymi kamieniami.


W centralnym punkcie terenu wypoczynkowego znajduje się basen z leżakami, z których można rozkoszować się widokiem na otaczające Cafayate góry...


Ale przecież nie przyjechaliśmy tutaj delektować się hotelem, choć przyznam, jest on bardzo atrakcyjny, tylko popróbować lokalnej produkcji "sfermentowanego odpowiednio soku z winogron" firmowanego nazwą El Esteco oraz nazwiskiem odpowiedzialnego za ten, główny, obszar działalności i firmującego swoim nazwiskiem eksportowane w świat wyroby Michela Torino. 


Wracamy więc na parking przed kompleksem i pod arkadami wchodzimy do Bodegi.
Od wejścia zaczynamy podziwiać to miejsce. Najpierw należy udać się do recepcji, okazać dokument, kartę kredytową, wpisać do rejestru i pobrać specjalną kartę elektromagnetyczną, dzięki której "nabijamy sobie na licznik" kolejne kieliszki degustowanego wina, za które przyjdzie nam zapłacić, gdy uznamy, że rozkoszy tej nam wystarczy. A przy okazji okazało się, że miła pani w recepcji ma dziadka, który do Argentyny przyjechał z Polski...


Od recepcji kierujemy się do automatu gdzie zaprezentowane są oferowane do degustacji trunki oraz gdzie stoją gotowe do pobrania kieliszki, wkładamy kartę w odpowiednią szczelinę, wybieramy wino oraz dawkę, którą chcemy pobrać i możemy cieszyć się smakiem, aromatem i barwą wybranego trunku... 


A gdy mamy już w ręce kieliszek wybranego trunku możemy rozejrzeć się po sklepie...





Oferta obejmuje nie tylko najrozmaitsze produkty winiarskie w gamie znacznie szerszej niż oferta degustacyjna, ale przecież nikt do degustacji nie oferuje win z grupy rezerwy specjalnej, leżakujących przez lata i osiągających odpowiednio wysoką cenę za butelkę. Jest tu też mnogość akcesoriów i gadżetów do wina i podróży.


A gdy znudzi nam się wnętrze, przytulnym korytarzykiem możemy wyjść na dziedziniec, gdzie czekają na nas stoły, stoliki, krzesła i fotele, by tam dalej rozkoszować się miejscowymi produktami...







Będąc w takim miejscu grzechem byłoby ograniczyć degustację do jednego tylko rodzaju wina. Oczywiście najważniejsze jest białe Torrontes, ale są też i inne wina białe i czerwone... I tak upływa miło czas na fotelach pod arkadami...




Oczywiście ktoś musi dbać, by kieliszek nie był pusty...


... tym bardziej, że jako kierowca nie miał możliwości spróbować zbyt wiele...






Aby te nasze przyjemności były możliwe ciężką pracę wykonać muszą: odpowiedzialny za uprawę winogron inżynier Francisco Tellechea oraz enolog Alejandro Pepa. 


Kilka przykładów win z El Esteco z ich strony Twittera...


Zanim ruszymy w dalszą drogę wypada jeszcze napisać kilka słów o winnicach i winogronach z rejonu Cafayate...


Jezuici przywieźli pierwsze winorośle z Wysp Kanaryjskich w połowie XVII wieku, i nasadzili je „cztery ligi od miasta Molinos” na posiadłość La Bodega (dziś La Angostura) w regionie Doliny Calchaquíes. Posiadłość ta miała około 200 ha winnic. Pod koniec XIX wieku pierwotnie sprowadzona winorośl Torrontés uzupełniona została o inne odmiany - Criolla, Moscatel i Malbec oraz Ferral, Carignan, Alicante Bouché, Pinot, Semillón i Lorda lub Tannat. W roku 1886 pułkownik Wenceslao Plaza wprowadził pierwsze francuskie winorośle z Chile. On też zainicjował przekształcanie tradycyjnego winiarstwa w nowoczesny przemysł. Obecnie winnice rozciągają się w prowincji Salta na obszarze ponad 2500 ha. Nadal wyjątkową odmianą są winogrona Torrontés, z których produkuje się białe wino o tej samej nazwie. Główny ośrodek produkcyjny prowincji znajduje się w Cafayate skupiający około 70% winnic, w którym dojrzewa winorośl Torrontés.



W Argentynie istnieją trzy odmiany torrontés: Rioja torrontés (najczęściej), San Juan torrontés i Mendoza torrontés. Rioja Torrontés i San Juan Torrontés mają zwykle duże grona z jasnymi winogronami, podczas gdy Mendoza Torrontés mają mniejsze, ciaśniejsze grona z ciemnożółtymi winogronami. Wina Torrontes  wyróżniają się intensywnym aromatem i owocowym smakiem. 


Winogrona w rejonie Cafayate uprawiane są na dużych wysokościach, a produkowane z nich wina określa się mianem "win dużych wysokości". Samo Cafayate leży na wysokości 1700 m n.p.m. Natomiast najwyżej położoną winiarnią na planecie jest Colomé na wysokości 2700  m n.p.m., która prowadzi też najwyżej położoną winnicę na świecie na wysokości 3111  m n.p.m. - 130 km na północ od Cafayate przy "wspaniałej" drodze Ruta 40...


Niestety czas pogania, ruszać więc trzeba w powrotną drogę do Salta, tym bardziej, że mamy jeszcze po drodze co nieco do zobaczenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz