środa, 26 sierpnia 2020

Veres Duka

Zwiedzanie Albanii rozpoczynamy od wizyty w winnicy Duka. Po odebraniu kluczyków od samochodu włączamy nawigację i jedziemy w kierunku zatoki Lalzi. Początkowo jedziemy drogą główną, więc nawierzchnia jest w miarę dobra i nie ma niespodzianek..... Niestety po skręceniu na drogę boczną, biegnącą po wzgórzach wzdłuż wybrzeża Adriatyku, szybko przekonujemy się że jazda nie będzie łatwa..... jezdnia jest dziurawa jak ser szwajcarski, czasem nagle kończy się asfalt i trzeba jechać po czymś co kiedyś było dobrą drogą. Najgorsze jednak są wszechobecne zwierzęta i pojazdy "rolnicze". Trzeba mocno uważać żeby na kogoś lub coś nie wpaść........ Droga już do samej winiarni jest wąska, stroma i nie chciałabym jechać nią po zmroku ani w ulewę......

Winiarnia Duka znajduje się w prowincji Ishem we wsi Lalez. Niestety z Durres nie jeździ tam żaden transport publiczny. Jest kilka możliwości odwiedzenia tego miejsca. Pierwsza - dojazd własnym samochodem. Druga - wynajęcie taxi. Trzecia - zamówienie transportu na miejscu w winiarni. Czwarta - wykupienie wycieczki w jednym z lokalnych biur. 
Winiarnia nie jest bardzo popularnym miejscem gdzie docierają tysiące turystów. To raczej miejsce dla koneserów. Po przekroczeniu bramy wjazdowej ukazuje nam się przepiękny widok na wzgórza porośnięte winoroślą, lasy i jezioro.....













Jesteśmy dosyć wcześnie. Jeszcze nie działa restauracja, ale szybko pojawia się pracownik winnicy, który proponuje nam 1,5 godzinny spacer po wzgórzach połączony z wyjaśnieniem całego procesu produkcji wina. Mówimy, że sam proces niekoniecznie nas interesuje, bo byliśmy już w wielu takich miejscach i znamy go na pamięć. Bardziej jesteśmy zainteresowani spacerem po winnicy. Oczywiście nie ma problemu, możemy sobie chodzić gdzie chcemy i jeżeli nie potrzebujemy przewodnika to on nam tylko szybko przekaże kilka najważniejszych informacji o miejscu. Okazuje się, że winnica założona została w 2004 roku. Na obszarze 5 hektarów uprawiane są trzy odmiany winogron: Cabernet, Merlot i Temranillo. Ziemia pod uprawę jest bardzo żyzna i nawożona tylko środkami pochodzenia organicznego. Tarasy nawadniane są wodą pochodzącą ze sztucznego zbiornika wybudowanego specjalnie na potrzeby winnicy. Duka otoczona jest lasami, które zatrzymują pył i spaliny. Jest to jedyna w pełni ekologiczna winnica w Albanii.




Sztuczne jezioro jest zarybione. Hoduje się tu amury i karpie . Dla gości przygotowane są też atrakcje typu kajaki, przejażdżki łodzią motorową ale  niestety jest zakaz kąpieli w jeziorze.









Minęła godzina jedenasta i restauracja jest gotowa na przyjęcie gości. Wokół roztaczają się obłędne zapachy przygotowywanych potraw, słońce nie operuje jeszcze zbyt mocno, cykady grają ..........





Winnica bardzo przypomina nam te odwiedzane w Argentynie. Pewnie gdyby nie covid byłoby tu pełno gości, a tak jesteśmy sami. Wybieramy stolik na zewnątrz i zaraz rozpoczniemy degustację. Właściwie to ja rozpocznę bo DZ jest kierowcą i pozostaje mu tylko popijanie coli. 







A żeby nie nudziło nam się czekanie na wina do degustacji oraz żebyśmy mogli podejść do oceny próbowanych produktów profesjonalnie otrzymujemy karty przedstawiające w jaki sposób należy wino oceniać i jakie cechy wina służą do jego prawidłowego, fachowego opisu...




Rozkoszujemy się smakami win, podjadamy przekąski, podziwiamy widoki..........















Czujemy się tu wspaniale. Przemiła obsługa, pyszne wino ..... zapominamy o "upływającym czasie" i pewnie gdyby nie kolejni przybywający goście jeszcze długo byśmy tu siedzieli ciesząc się chwilą.... Nie jest łatwo poprosić o rachunek i opuścić to miejsce, ale przed nami jeszcze kilka miejsc do zwiedzenia więc podejmujemy bolesną decyzję...... Ku naszemu zaskoczeniu te kilka godzin przyjemności kosztowało nas jedynie 20 euro.  Pewnie gdybyśmy przyjechali do Albanii na dłużej to winiarnię odwiedzilibyśmy jeszcze późnym popołudniem, żeby  rozkoszować się nie tylko jedzeniem i trunkami ale też zachodem słońca...




Żegnamy się z pracownikami i jeszcze raz życzymy szybkiego powrotu do zdrowia wspaniałemu psu o imieniu Charlie. Kiedy nas powitał wyglądał jak tysiąc nieszczęść ale i tak bardzo chciał nam towarzyszyć, nawet próbował się bawić. Wyjaśniono nam, że Charlie stoczył walkę o obronę winiarni. Chyba pierwszy raz w życiu widzieliśmy tak dotkliwie pogryzionego psa. Na szczęście miał wspaniałą opiekę i powoli dochodził do siebie. mamy nadzieję, że teraz już jest z nim dużo lepiej i ponownie wygląda jak na zdjęciu, które znaleźć można na stronie FB DUKA. 

Obraz może zawierać: pies, roślina, na zewnątrz i przyroda

Teraz czeka nas karkołomny zjazd do drogi głównej i ruszamy odkrywać kolejne zakątki Albanii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz